Z pierwszych ustaleń polskich i rosyjskich śledczych pracujących na miejscu katastrofy Tu-154 wynika, że jednym z czynników, który mógł doprowadzić do tragedii byłą gęsta mgła i że rządowy samolot podchodził do lądowanie raz, a nie kilka razy, jak podawano tuż po wypadku i że silniki pracowały do końca.
Wiadomo, że samolot na bardzo niskiej wysokości zahaczył o drzewo, co spowodowało rozerwanie jednego skrzydła i w efekcie upadek maszyny. Wszystko to wydarzyło się w odległości kilometra od pasa.
Rozwiano również wątpliwości czy piloci rozumieli się z kontrolerem lotu, wiadomo, że rozmawiali ze sobą po rosyjsku i angielsku.
Tajemnica czarnych skrzynek
Wiele może wyjaśnić się po pełnym odczytaniu zapisów czarnych skrzynek. Dwie z nich już zostały zbadane w Rosji.
To one rejestrowały rozmowy pomiędzy załoga samolotu a kontrolerem w Smoleńsku, a także rozmowy i komendy wydawane w kokpicie Tupolewa. Trzecia czarna skrzynka - rejestrująca parametry lotu - jest badana w Polsce.
Niezliczone pytania
Wciąż w tej sprawie więcej pytań i hipotez - podkreślają dziennikarze "Polski i świata". Śledczy próbują wyjaśnić przede wszystkim dlaczego pilot wbrew zaleceniom kontrolera zdecydował się lądować mimo mgły. Dlaczego sprowadził samolot za nisko, czy piloci zdawali sobie z tego sprawę.
Wreszcie, nie wiadomo, czy ze strony pasażerów padały jakiekolwiek sugestie, by mimo złej pogody lądować. Przyczyny są wyjaśniane, ale efekty śledztwa poznamy najprawdopodobniej dopiero za kilka miesięcy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24