12 milionów złotych - tyle środków przeznaczonych na refundację leków mogli na samym Mazowszu wyłudzić zamieszani w proceder realizowania fałszywych recept. Według "Dziennika" brały w nim udział apteki, lekarze i zakłady opieki zdrowotnej.
Aferę wykrył NFZ, choć jak wynika z relacji jednego z jego pracowników, duże śledztwo w tej sprawie prowadzi CBŚ.
- Tylko na Mazowszu może chodzić o nieprawidłowości na ok. 12 milionów złotych, ale podobnie może być w innych regionach kraju - twierdzi Andrzej Jacyna, szef mazowieckiego NFZ. Napisał do rządu pismo, w którym nakreślił całą sprawę. Według niego proceder mógł narastać już od dwóch lat.
Tylko na Mazowszu może chodzić o nieprawidłowości na ok. 12 milionów złotych, ale podobnie może być w innych regionach kraju jacyna 2
- Kierowaliśmy zawiadomienia o popełnieniu przestępstw do rozmaitych prokuratur rejonowych, ale wiele z tych spraw zostało umorzonych - relacjonował rzecznik mazowieckiego NFZ Jerzy Serafin. To on twierdzi, że sprawą zajmuje się już Centralne Biuro Śledcze, choć odmawia mówienia o szczegółach.
Lek nie dla pacjenta
Mechanizm przestępstwa był prosty. Lekarze, wykorzystując PESEL niczego nieświadomych pacjentów, wystawiali na ich nazwiska "lewe" recepty na leki refundowane. Dzwonili do aptek, informując, na jakie medykamenty wystawili receptę. Apteki realizowały je, otrzymując od państwa zwrot od 30 do nawet 100 proc. wartości leku, zależnie od jego rodzaju. Następnie leki przekazywały lekarzowi, utylizowały lub sprzedawały dalej.
- Refundacja niektórych z tych środków dochodzi nawet do kilku tysięcy złotych za jeden lek. Wszystko trafia do kasy apteki, a leki mogą zostać sprzedane ponownie - mówi informator "Dziennika" z mazowieckiego NFZ.
Źródło: tvn24.pl, dziennik.pl, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24