- Rząd PiS zaczyna się obawiać, co będzie dalej, bo przecież jest jeszcze sporo innych grup społecznych - wskazał w "Faktach po Faktach" profesor Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Odniósł się w ten sposób do protestu rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie. Jak dodała doktor Anna Materska-Sosnowska z Uniwersytetu Warszawskiego, przypominając o problemach protestujących, "to, że nie widzimy tych niepełnosprawnych na ulicach, to nie znaczy, że ich nie ma".
- Rząd zrealizował postulaty protestujących w Sejmie rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych w zakresie renty socjalnej oraz dodatku rehabilitacyjnego - zapewniał premier Mateusz Morawiecki w sobotę podczas spotkania z mieszkańcami Żnina (województwo kujawsko-pomorskie). Wypowiedź szefa rządu szybko doczekała się reakcji Iwony Hartwich, jednej z protestujących matek. - To jest nieprawda, drodzy państwo - skomentowała.
Do tej sytuacji odniosła się w "Faktach po Faktach" doktor Anna Materska-Sosnowska, politolog z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
"To nie jest dobra gra"
- Dziwię się rządzącym, że w ten sposób to rozgrywają i że w ten sposób chcą też przeciągnąć albo przyciszyć, albo zarzucić czymś informacje płynące z Sejmu, na przykład takimi niby spełnionymi postulatami - wskazała. Jej zdaniem "rząd gra na czas, żeby to przeciągnąć i w jakiś sposób rozmiękczyć, a to nie jest dobra gra".
- Zwłaszcza w tym przypadku. Zwłaszcza, że mówimy o matkach, które walczą o swoje dzieci, więc tu ta determinacja jest całkowita i stuprocentowa - podkreśliła politolog.
"Rząd PiS-u zaczyna się obawiać co będzie dalej"
Z kolei zdaniem profesora Antoniego Dudka brak ustępstwa ze strony rządu Mateusza Morawieckiego podyktowany jest pewną obawą.
- Wydaje mi się, że rząd między innymi dlatego nie ustępuje, bo obawia się tego, co będzie dalej - stwierdził politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Bo on ustali w końcu, podejrzewam, że na tym majowym posiedzeniu ten postulat zostanie przyjęty, te 500 złotych - przypuszczał Dudek. - Natomiast rząd PiS-u zaczyna się obawiać, co będzie dalej, bo przecież jest jeszcze sporo innych grup społecznych - zauważył. Wskazał w tym kontekście przede wszystkim na pielęgniarki. To jedna z grup, które jego zdaniem "mogą za chwilę o sobie przypomnieć".
- I PiS musi to brać pod uwagę - dodał profesor Dudek.
Jak podkreślił, sytuacji tej winne są między innymi przekazy z mediów prorządowych. - Jeżeli przez ponad dwa lata pokazywano w mediach rządowych nieustanne zwały gotówki, jak to pęcznieją dochody budżetu, to niech się teraz [politycy - przyp. red.] nie dziwią, że ci ludzie, którzy obejrzeli przez ponad dwa lata te zwały gotówki, chcą teraz trochę z tych zwałów dostać dla siebie - podkreślił.
"Trzeba nie mieć w sobie żadnej empatii"
Doktor Materska-Sosnowska odniosła się również do środowej wypowiedzi Ryszard Terleckiego, przewodniczącego klubu PiS i wicemarszałka Sejmu. Powiedział on w rozmowie z reporterką "Faktów" TVN, że "trzeba nie mieć serca", żeby trzymać niepełnosprawnych przez tyle dni w Sejmie.
- Trzeba nie mieć absolutnie w sobie żadnej empatii, żeby nie rozumieć tego problemu - zauważyła doktor Materska-Sosnowska. - To jest problem, który dotyka większość rodzin w Polsce. Bo jeżeli to nie jest chore dziecko, to jest chory dorosły, to jest opieka nad starymi rodzicami. To, że my nie widzimy tych niepełnosprawnych na ulicach czy nie widzimy niepełnosprawnych starszych osób na ulicach, to nie znaczy, że ich nie ma - podkreślała.
"PiS będzie za chwilę nad tym bolał"
Jak z kolei zaznaczył profesor Dudek, "rząd PiS-u powinien natychmiast zrobić jedną z dwóch rzeczy".
- Albo potwierdzić te wszystkie oskarżenia o to, że dąży do dyktatury, jest autorytarny, wprowadzić Straż Marszałkowską i w pierwszych godzinach protestu ich [protestujących - red.] wyprowadzić. Ale skoro się na to nie zdecydował, to trzeba było dać [500 złotych miesięcznie, co jest jednym z postulatów protestujących - red.] - zaznaczył.
Według niego "każdy dzień trwania tego protestu to jest w istocie rzeczy odbieranie sobie punktów poparcia społecznego".
- Zrobiono błąd, no ale cóż, opozycja się cieszy, ale PiS będzie za chwilę nad tym bolał bardzo - podsumował gość "Faktów po Faktach".
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24