Zdaniem ekspertów wysoka frekwencja dowodzi tego, że Polacy biorą współodpowiedzialność za to w jakim kierunku idzie państwo. Ich zdaniem znaczny wpływ na wyniki wyborów miała mobilizacja młodszej części elektoratu.
Co dalej?
Zdaniem profesora Jacka Raciborskiego układ polityczny, który się teraz ukształtował nie będzie "układem stabilnym, na wiele, wiele lat". - Platforma jest bardzo niespójna i będzie miała problemy z tożsamością. W końcówce kampanii pokazywała się raz jako partia pragmatyczna, liberalna, a innym razem jako populistyczna, która wszystko wszystkim obiecywała - uważa socjolog.
- Bardzo interesujące będą najbliższe miesiące, kiedy Platforma będzie musiała sprecyzować swój program rządzenia. Nieważne co zrobi, straci sporo ze swego wyjściowego poparcia. Nie jest skazana na powtórzenie losu SLD, który podobnie wysoko wygrał w wyborach 2001 roku, ale musi pamiętać, iż takie zagrożenie istnieje - ostrzega Raciborski.
W opinii Rafała Chwedoruka koalicja między Platformą a PSL jest nieunikniona. Politolog przypomniał, że taka koalicja istnieje już w wielu sejmikach wojewódzkich. Ponadto - jak podkreślił - między tymi ugrupowaniami nie ma konfliktu społecznego - ich elektoraty są na tyle odległe, że nic ich nie łączy, ani nie dzieli.
Podobnego zdania jest politolog Małgorzata Kaczorowska oraz socjolog Jolanta Arcimowicz które uważają, że powstanie takiej koalicji jest rzeczą naturalną ponieważ jej utworzenie zapowiadano już przed wyborami.
Dr hab. Radosław Markowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uważa, że dalszy przebieg wydarzeń będzie zależał od tego, czy Platforma będzie miała większość w parlamencie. - Czym innym jest, gdy Platforma wystąpi do PSL-u, czy jakiejś innej partii o współrządzenie, ale na zasadzie, że doprasza ją, bo chce, a inaczej to wygląda, gdy musi doprosić - podkreślił.
Politolog, prof. Kazimierz Kik zwraca uwagę na liczbę partii w przyszłym parlamencie. - Teraz ewentualne koalicje będą prostsze i bardziej koherentne - ocenia profesor. Jego zdaniem możliwe porozumienie PO z PSL to "kompatybilny układ stwarzający perspektywy na mniej konfliktowe współdziałanie".
Wynik dobry dla gospodarki
Rynki finansowe pozytywnie przyjmą wynik wyborów, bo lubią programy liberalne i zawsze premiują takie rządy na początku kadencji - uważa główny ekonomista Noble Banku Alfred Adamiec.
Jego zdaniem samodzielne rządy PO lub koalicja tej partii z PSL to dobra informacja dla rynków finansowych.
Adamiec spodziewa się, że PO będzie kontynuowała rozpoczętą przez minister finansów Zytę Gilowską reformę finansów publicznych. Uważa jednak, że wprowadzenie zapowiadanego przez PO podatku liniowego jest mało prawdopodobne. Przypomniał, że PSL sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.
Frekwencja to sukces
Politolog Aleksander Smolar uważa, że frekwencja była bezprecedensowa i zadecydowała o dobrym wyniku PO - Wiadomo było, że im większe będzie uczestnictwo w wyborach, tym wynik PO będzie lepszy - podkreślił.
Jego zdaniem przyczynami wysokiego uczestnictwa w wyborach, było, zdaniem "poczucie ich stawki" i "atmosfera konfrontacji, która służyła mobilizacji".
- Wzrosło bardzo współuczestnictwo i już widać było przed wyborami, że pewne preferencje są bardziej wykrystalizowane, że wyborcy jednak głosują - uważa szefowa Instytutu Spraw Publicznych prof. Lena Kolarska-Bobińska.
- Paradoksalnie PiS wzmocnił pewne takie prodemokratyczne zachowania i pobudził społeczną aktywność. Ludzie mobilizując się zobaczyli, jak duże znaczenie ma ich głos. - ocenia Kolarska-Bobińska - To może w przyszłości wzmocnić tę chęć partycypacji - tłumaczy.
Socjolog prof. Jacek Raciborski uważa, że frekwencja była, jak na polskie warunki przyzwoita. - To wzmacnia rangę zwycięstwa Platformy i wzmacnia tym samym legitymację rządu tej partii. - ocenia profesor.
Młodzi nie chcą rewolucji
- PiS ogłosił rewolucję moralną, a tak naprawdę obaliła go trochę rewolucja generacyjna. Tej rewolucji moralnej nie udało mu się przeprowadzić, a po prostu wywołał sprzeciw tej młodej generacji - uważa prof. Kolarska-Bobińska - Ludzie nie lubią rewolucji i każda władza, która ogłasza, że będzie rządziła rewolucyjnie, to przegra - tłumaczy.
Wtóruje jej dr hab. Radosław Markowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - To było starcie dwóch rzeczy: retrospektywnej orientacji w polityce, także starych idei: państwo, naród, a z drugiej strony było to otwarcie na świat, otwarcie na Europę i rynek - uważa.
Zdaniem prof. Raciborskiego wynik pokazuje wybudzenie się młodego pokolenia z politycznej apatii.
ALX
Źródło: PAP, IAR, IMGW