Nagranie, w którym matka Magdy przyznaje się do winy i relacjonuje przebieg wypadku nie jest dowodem procesowym - przyznali zgodnie prawnicy w "Faktach po Faktach". - Gdyby ona, to co powiedziała panu Rutkowskiemu, powiedziała policji czy oświadczyła to w prokuraturze, miało by to wartość dowodu - wyjaśnił kryminolog Brunon Hołyst. Także policja mówi: dla nas to nie dowód w sprawie.
Badano jednak informacje, których dostarczył Rutkowski, poszukiwano ciała dziecka. W nocy z piątku na sobotę policja poinformowała o odnalezieniu zwłok dziecka w Sosnowcu, a znalezione przy ciele przedmioty i fakt, że miejsce ukrycia zwłok wskazała osobiście matka Magdy - wskazują, że odnaleziono właśnie zwłoki zaginionej w ubiegły wtorek dziewczynki.
"Powstrzymałbym się z przesłuchaniem"
Zanim jednak do tego doszło, prawnicy w "Faktach po Faktach" rozważali prawne aspekty działania Krzysztofa Rutkowskiego i ujawnionych przez niego relacji matki Magdy. Chodzi o jej wyznanie, że dziecko upadło i zmarło w domu, a ona ukryła ciało. Rutkowski nagrał tę relację matki i pokazał dziennikarzom.
Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy mówił w TVN24, że nagranie, w którym matka Magdy przyznaje się do winy, nie ma wartości procesowej, ale poznawczą. Jego zdaniem może ono pomóc ustalić, co się wydarzyło. - Natomiast w jakiś sposób ono psuje sytuację na przyszłość, jeżeli chodzi o możliwość stawiania zarzutów - ocenił.
Dopytywany, wyjaśniał: - Np. dzisiaj, jeśli prokuratura by chciała przesłuchać tę osobę w charakterze świadka, w przyszłości mogłyby być wątpliwości, co do przesłuchania jej w charakterze podejrzanego i wątpliwości, co do stawiania zarzutów o składanie fałszywych zeznań. Mówię o tego rodzaju wątpliwościach procesowych.
I dodał: - Stąd bym się powstrzymywał z przesłuchaniem matki dziecka, przynajmniej w charakterze świadka.
Do piątkowego wieczora prokuratura nie przesłuchała matki Magdy. Ma to nastąpić - według prokuratora Mariusza Łącznego z katowickiej prokuratury okręgowej - "w stosownym momencie", gdy będzie to wynikało z toku postępowania.
"Na ogół ludzie popadają w rozpacz"
Również kryminolog i prawnik Brunon Hołyst uważa, że film Rutkowskiego nie jest dowodem - w sensie procesowym, - a raczej "spontaniczną wypowiedzią". - Gdyby ona (matka dziecka - red.), to co powiedziała panu Rutkowskiemu, powiedziała policji czy oświadczyła to w prokuraturze, miało by to wartość dowodu - tłumaczył w "Faktach po Faktach".
Z kolei były szef Służby Więziennej dr Paweł Moczydłowski podkreślał, że oświadczenia matki nie można lekceważyć. - Rzecz wygląda o tyle dziwnie, że wydaje się, że w momencie kiedy ma się ukochane dziecko i ono upada, wyraźnie się coś z nim dzieje, na ogół ludzie popadają w rozpacz, dramat, biegną z dzieckiem, proszą o pomoc innych ludzi czy pogotowie. Tutaj mamy fakt ukrycia tego, jakby ktoś miał poczucie zrobienia tego złego, grzechu, który wymaga utajnienia - zauważył.
"Postęp w śledztwie"
Moczydłowski uważa również, że doszło do postępu w śledztwie, ponieważ przyjmuje ono teraz określony kierunek. - Ramy tego śledztwa nie są jeszcze określone, ale już nie zajmujemy się innymi kwestiami, które wchodziły w grę - wyjaśnił.
Przeciwnego zdania był Kaczmarek. - Ta niespójność zeznań matki pozwala nie na skoncentrowanie się na jednej wersji, ale wręcz na możliwości tworzenia dodatkowych, innych, które są spowodowane samą postawą matki dziecka - przekonywał.
Przesłuchanie w sobotę
Jak poinformowała w nocy policja - 22-letnia matka zostanie przesłuchana w sobotę przez prokuratora.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24