Elektroniczne zwolnienia lekarskie są od początku roku alternatywą dla tych tradycyjnych, papierowych. Nowy system miał ułatwić i przyspieszyć prace przychodni. Nie wszystko działa jednak tak, jak powinno. ("Polska i świat")
Rzecznik prasowy białostockiego ZUS Anna Krysiewicz wyjaśnia, że nowy system adresowany jest do trzech grup: lekarza, przedsiębiorcy (płatnika składek) oraz osoby ubezpieczonej.
Jak to działa?
Po zbadaniu pacjenta i zalogowaniu się do Platformy Usług Elektronicznych (PUE) lekarz wpisuje jego PESEL, kod choroby oraz dni zwolnienia. Wszystkie inne informacje o leczonym pojawiają się automatycznie.
- To procedura o wiele szybsza, łatwiejsza i zapobiegająca biurokracji - mówi dr Małgorzata Trzcionka-Eliasz, kardiolog ze Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie.
Jeżeli na platformie ZUS zarejestrowani są lekarz, pacjent i pracodawca, zwolnienie automatycznie przekazywane jest do każdego z nich. Jeśli pracodawca nie posiada takiego konta, wydruk elektronicznego zwolnienia trzeba mu dostarczyć w ciągu siedmiu dni, jak w przypadku zwykłego papierowego zwolnienia.
- Obecnie mamy ok. 400 tys. pracodawców, którzy mają założone konto na PUE - wyjaśnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.
Pracodawcy nie wiedzą
Wprowadzenie elektronicznych zwolnień lekarskich oznaczało obowiązek rejestracji na elektronicznej platformie ZUS wszystkich firm zatrudniających powyżej pięciu osób. Miały to zrobić do końca zeszłego roku.
- Problem polega na tym, że pracodawcy o tym w większości nie wiedzą - zauważa Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Wątpliwości dotyczące funkcjonowania nowego systemu mają również lekarze.
- Wymaga modyfikacji, we współpracy ze środowiskami medycznymi. Na razie jest to system bardzo nieprzyjemny - ocenia dr Joanna Zabielska—Cieciuch, lekarz rodzinny.
Na razie ZUS zaczął organizować szkolenia z obsługi nowego systemu.
Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24