- Od dawna nie mamy do czynienia z żałobą, mimo że odbywa się to wszystko w ramach formalnej struktury rytuału Eucharystii - stwierdził w "Kropce nad i" dominikanin ojciec Paweł Gużyński, komentując udział duchownych w obchodach miesięcznicy smoleńskiej.
- Dwie albo trzy rzeczy się tam dzieją, które się kłócą z tym. Po pierwsze, kaznodzieje w pewnym momencie przekroczyli cienką granicę i stali się stroną w sporze smoleńskim - ocenił dominikanin. - Więc ambona, miejsce głoszenia Słowa Bożego, stało się miejscem propagandy na rzecz pewnej teorii, spisku bądź zamachu - podkreślił.
"Wewnątrz się dzieją rzeczy zupełnie obce Eucharystii"
- Od tego momentu przestało być to miejsce żałoby i modlitwy i trzeba to wyraźnie powiedzieć. Podobnie niektórzy kaznodzieje, w zasadzie jeden to zainicjował, a inni to podjęli - zrekonstytuowano samo doświadczenie Eucharystii - podkreślał ojciec Gużyński.
- Chrześcijanie, jak ktoś ich pyta, co jest Eucharystia, odpowiadają, że to pamiątka męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. A co ten kaznodzieja powiedział? Że jesteśmy strażnikami pamięci. O Smoleńsku. Nie pamięci o Panu Jezusie - wskazał. - To jest drugi element, który sprawia, że mimo zachowania formalnej struktury Eucharystii, wewnątrz się dzieją rzeczy zupełnie obce Eucharystii - zaznaczył.
"Tłumaczenia, że to zdarzenie religijne, nie mają racji bytu"
- Trzeci element istotny to jest właśnie ten moment wyjścia z kościoła. Tradycja chrześcijańska charakteryzowała się tym, że Eucharystia przechodziła w tak zwaną agape, ucztę miłości - wyjaśniał dominikanin.
- Najpierw celebrowano obecność Zmartwychwstałego Jezusa, żeby potem wyjść, jeść, bawić się i dzielić się z ubogimi, potrzebującymi. Tutaj mamy wyjście z Eucharystii i wiec polityczny - zauważył. - Te wszystkie pokraczne i intelektualnie, i moralnie próby usprawiedliwienia i tłumaczenia, że to jest zdarzenie religijne, nie mają racji bytu - podkreślił ojciec Gużyński.
Autor: bpm//now/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24