- Oszukaliście nas parlamentarzystów, Polaków, wszystkich - grzmiał Grzegorz Napieralski z SLD, który w swoim przemówieniu nad nowelizacją budżetu nie zostawił suchej nitki na rządzie. Do krytyki PO włączyła się również Aleksandra Natalii-Świat z PiS, która twierdziła, że "skutki działań ekipy Donalda Tuska są katastrofalne dla najbiedniejszych".
- Nie wszystko można zwalić na kryzys. Rząd nie radzi sobie z kryzysem, a minister Rostowski nie radzi sobie z zarządzaniem finansami – mówiła Aleksandra Natalii-Świat w Sejmie podczas debaty nad projektem noweli tegorocznego budżetu. Posłanka PiS przypomniała słowa ministra Jacka Rostowskiego, który zapowiadał kilka miesięcy temu powołanie „rezerwy solidarności społecznej”, która miała służyć wspieraniu najsłabszych. - Aby stworzyć rezerwę podniesiono podatki, w tym akcyzę na alkohol – mówiła posłanka. I dodała, że podatki zostały utrzymane, a rezerwę zlikwidowano, by zmniejszyć deficyt budżetowy. - Przypomina mi się stary dowcip: Dzierżyński lubił dzieci, dlatego nie zastrzelił dziecka, które prosiło go o chleb – porównała posłanka.
Wiceprezes PiS mówiła, że rząd przeprowadza nowelizację budżetu „chaotycznie”, a rząd tnie m.in. budżety policji, straży pożarnej, wojska, szkolnictwa oraz ogranicza pieniądze na inwestycje drogowe oraz zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Posłanka punktowała też rząd za to, że pieniądze, które przeznaczone były dla dzieci ofiar powodzi, pozyskano z funduszu przeznaczonego na pomoc dla dzieci ze wsi.
Natalli-Świat skrytykowała rządową propozycję zmniejszenia o ponad 75 mln zł środków na tzw. program poakcesyjnego wsparcia obszarów wiejskich. - To ponad 52 proc. całości planowanych środków. Pieniądze ma stracić 500 najbiedniejszych gmin - pieniądze, za które miały powstać m.in. przedszkola i świetlice środowiskowe - wyjaśniła. Wiceszefowa PiS skrytykowała również propozycje rządu dotyczące zmniejszenia o blisko 100 proc. rezerwy na realizację świadczeń rodzinnych oraz świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego. Według Natalli-Świat, nauka nie jest priorytetem rządu. - Tnie się ten budżet (na naukę - red.) o ponad 600 mln zł, o 12 proc. - podkreśliła.
PO: Zajmowaliście się Lepperem
- Trudne czasy wymagają zgody – oświadczyła z kolei Krystyna Skowrońska z PO. Posłanka Platformy oświadczyła, że teraz "nie czas, by wzajemnie się przerzucać" i trzeba "konkretnie rozmawiać o tym, jak uchronić obywateli przed skutkami kryzysu".
Skowrońska zaznaczyła, że rząd poczynił znaczne oszczędności w finansach państwa oraz zapewnił środki na wydatki prorozwojowe. – To dowód odpowiedzialności i roztropności tego rządu – twierdziła posłanka i nie pozostawiła suchej nitki na PiS. - Rządy PiS-u to był dobry czas na uzdrawianie finansów, lecz został on zmarnowany – oświadczyła posłanka. – Traciliście czas na przyjmowanie i wyrzucanie Andrzeja Leppera z rządu, a nie reformowanie finansów publicznych – oceniła.
Napieralski: Oszukaliście!
- Oszukaliście nas parlamentarzystów, Polaków, wszystkich – mówił z kolei Grzegorz Napieralski. Szef SLD miał za złe PO, że dopiero po wyborach rząd zaczął alarmować społeczeństwo o konieczności znaczących cięć budżetowych. – Mówiliście, że jesteśmy wyspą, że damy sobie radę – przypominał szef SLD.
– Po wyborach mówicie już co innego. Ta nowelizacja pokazuje, że będziecie oszczędzać na najsłabszych i najbiedniejszych – grzmiał Napieralski. – Co ma powiedzieć emeryt czy rencista, który zastanawia się przed telewizorem, czy dostanie w przyszłym miesiącu rentę? – pytał szef SLD. – Demagog! – krzyczeli z sali posłowie PO.
Zdaniem Napieralskiego, takie kraje, jak Niemcy, Holandia, Francja i Hiszpania potrafią szybko reagować na kryzys, a polski rząd nie reaguje i "skutki tego będą opłakane". - To wszystko odbije się na nas, na obywatelach, a nie na ministrach. Oni dadzą sobie radę" - powiedział Napieralski.
Tadeusz Iwiński powiedział z kolei, że nowelizacja budżetu jest spóźniona i nie wiadomo, czy ostateczna. - Nie znając pełnych stanów finansów państwa trudno oceniać trafność i realność proponowanych zmian. (...) Z punktu widzenia Lewicy cięcia budżetowe nie powinny dotyczyć trzech podstawowych obszarów: służby zdrowia, polityki społecznej oraz nauki. Pytam, czy tak jest? Niestety, nie - mówił.
Żelichowski: PSL poprze projekt budżetu
- PSL popiera propozycję złożoną przez ministra finansów. Będziemy za nowelizacją budżetu - zapewniał szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Dodał, że klub PSL akceptuje również zaproponowany przez rząd deficyt budżetowy na poziomie 27,18 mld zł.
Zdaniem posła, rząd powinien nie tylko szukać oszczędności, ale również "sposobów na rozruszanie gospodarki". - Warto szukać różnych dróg i możliwości, aby wpływy do budżetu były jak największe. Naszym zdaniem, wiele problemów bierze się stąd, że nasze państwo jest słabo zorganizowane. To dotyczy również poprzednich ekip - podkreślił Żelichowski.
Według niego, podczas prac nad przyszłorocznym budżetem należy przyjrzeć się działalności wielkich sieci handlowych. - Jak to się dzieje, że wielkie sieci handlowe w Polsce pracują charytatywnie. Te same sieci w innych krajach wykazują określoną rentowność i określone wpływy do budżetu państwa. W Polsce osiągają one rentowność prawie zerową, stąd ich wpływy do budżetu państwa są znacznie mniejsze - podkreślił szef klubu PSL.
Tegoroczne wpływy będą mniejsze
We wtorek w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski przedstawił projekt nowelizacji ustawy budżetowej na 2009 r. Projekt ten przewiduje wzrost deficytu w 2009 r. z 18,18 mld zł do 27,18 mld zł. Tegoroczne wpływy podatkowe będą mniejsze od zakładanych w obowiązującej ustawie o 46,6 mld. Niedobór ten resort finansów chce zrekompensować pieniędzmi z innych źródeł. W efekcie łączne wpływy do budżetu mają być niższe o 30,1 mld zł i wyniosą 272,9 mld zł, a nie ponad 303 mld zł, jak wcześniej planowano. Nowelizacja ma także usankcjonować zaplanowane przez MF cięcia w wydatkach budżetowych na łączną kwotę ponad 21,13 mld zł.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24