Premier Donald Tusk już złożył deklarację, że za trzy lata ustąpi ze stanowiska PO. Jarosław Kaczyński podobnych deklaracji nie składał. Wręcz przeciwnie. Półżartem zapowiedział, że ster PiS będzie dzierżył do setki. Reporterzy programu "Czarno na Białym" zbadali, kto może zostać ewentualnym następcą obu liderów.
W wypadku PO sprawa jest relatywnie łatwiejsza. Nie tylko Tusk sam zapowiada swoje odejście, także niektórzy politycy związani z PO ostrożnie przedstawiają możliwe kandydatury. Pewnych pretendentów do funkcji lidera jednak nie ma.
O wiele trudniej jest w przypadku PiS. Politycy tego ugrupowania twardo stoją za prezesem, który sam tematu ewentualnej zmiany pokoleniowej na szczycie PiS nie porusza.
Kto po sterniku Tusku?
Swoją deklarację o rezygnacji z stanowiska przewodniczącego PO Tusk złożył we wrześniu 2010 roku, po ponownym wybraniu na to stanowisko. - Wyjdzie z tego, że będę dwanaście lat chyba szefem Platformy. To już jest ten moment kiedy powinno się dać szansę następnym - stwierdził premier. Nie wiadomo, czy Tusk ma zamiar wypełnić swoją zapowiedź, ale ostrożnie są wysuwane możliwe kandydatury na następcę.
Ostatnio takim pretendentem, stał się wbrew swojej woli Sławomir Nowak, obecnie minister w Kancelarii Prezydenta. Jego kandydaturę na stanowisko premiera i lidera PO bardzo delikatnie wysunął jego kolega z Pałacu Prezydenckiego prof. Tomasz Nałęcz. - W mojej ocenie minister Nowak jest przyszłym kandydatem na premiera, ale pewnie jeszcze nie w tej kadencji - stwierdził Nałęcz. Nowak poprosił jednak swojego kolegę, aby nie fundował mu takich "medialnych awansów" i odcina się od tematu.
Innych pierwszoplanowych postaci, które można by obsadzić w roli następcy Tuska w Platformie jest jak na lekarstwo. Czasami wymienia się mającego autorytet Jana Krzysztofa Bieleckiego, który już był typowany na premiera, gdyby Tusk startował w wyborach prezydenckich. Poza tym jest Jerzy Buzek, częsty kandydat na prestiżowe funkcje. Ogromne ambicje mają Radosław Sikorski i Cezary Grabarczyk, a duże wpływy ma Grzegorz Schetyna. Czasami wymieniane jest też nazwisko Jarosława Gowina.
Odważniejszych deklaracji na temat aspiracji do stanowiska lidera PO jednak nie ma. Najprawdopodobniej to i tak Tusk będzie miał największy wpływ na to, kto zostanie jego następcą. Nie jest jednak jeszcze pewne, czy sam premier będzie chciał spełnić zapowiedź odejścia. Politycy Platformy twierdzą, że deklaracji Tuska o ustąpieniu z funkcji szefa partii nie traktują poważnie.
Władczy prezes na sto lat
W przeciwieństwie do PO w PiS nawet nie ma dyskusji o ewentualnym ustąpieniu Kaczyńskiego. Sam prezes w wywiadzie w radiu RMF stwierdził, że nawet jeśli przegra kolejne wybory, to odchodzić nie zamierza, bo "Polskę trzeba zmienić". Pomimo tego, że PiS pięć razy z rzędu został pokonany przez PO, partyjne szeregi nadal są silnie zwarte i nie próbują dokonać przewrotu, nie licząc stworzenia PJN.
- Tematu nie ma - ucina krótko europoseł Ryszard Czarnecki. - Rozmawiajmy o problemach, które dotyczą nas. Tu i teraz. A nie o fantasmagoriach, które uruchamiają ci, którzy rządzą. Uruchamiają w ten sposób machinę propagandową, żeby odsunąć uwagę opinii publicznej od spraw najistotniejszych - mówi rzecznik prasowy PiS, Mariusz Błaszczak.
Dziennikarze obserwujący wydarzenia na scenie politycznej nie mają wątpliwości. Konkurentów dla Kaczyńskiego nie ma. Ewentualni rywale, jak Zbigniew Ziobro, Ludwik Dorn czy Jacek Kurski, zostali albo wyrzuceni z PiS albo odstawieni na "boczny tor" europarlamentu. - Kaczyński to główna wartość PiS. Prezes zakłada pewnie, że teraz przegra, a za cztery lata wygra jak Wiktor Orban - mówi Piotr Semka. Jarosław Kaczyński sto lat skończy w 2049 roku.
Źródło: TVN 24