Za kilka dni Monda i Bari napadną na Wislandię. Do obrony przygotowywuje się Wojsko Polskie. Czasu jest mało, bo faza zbrojna ćwiczeń Anakonda 2010 zaczyna się za kilka dni. Walkę z kim trenuje nasze wojsko?
Przed rokiem 1989 odpowiedź była prosta. Ludowe Wojsko Polskie wraz z bratnimi armiami Układu Warszawskiego ćwiczyło obronę przed zdradzieckim atakiem wojsk NATO. Wojska kapitalistycznych agresorów oczywiście zawsze były zatrzymywane, po czym zwycięskie oddziały państw socjalistycznych docierały do Atlantyku.
Po dwóch dekadach nie ma już Układu Warszawskiego, jest za to NATO. Zmieniły się ćwiczenia. Teraz agresor nie nadchodzi z zachodu, ale ze wschodu.
Prężenie muskułów
Scenariusz ćwiczeń jest oczywiście całkowicie fikcyjny. Ze względu na polityków, wojsko nie może nazywać rzeczy po imieniu. Państw Monda i Bari próżno szukać na mapie świata. Ale ich położenie i kształt na planach sztabowych nie pozostawia wiele złudzeń. To Białoruś i Rosja.
- Mógłbym powiedzieć, że to, iż akurat w tym roku bronimy się na kierunku północno-wschodnim jest "szczęśliwym zbiegiem okoliczności." - mówi Artur Golawski z czasopisma "Polska Zbrojna". Taki "przypadek" powtórzył się już na przykład w 2008 roku. (Ćwiczenia Anakonda odbywają się co dwa lata).
Podobne pozory zachowują sama Białoruś i Rosja vel Monda i Bari. Podczas wspólnych ćwiczeń tych krajów, na zachód od ich terenów nie leży wrogi agresywny kraj Polska, ale Bugia.
Relacje dobrosąsiedzkie i dyplomacja to jedna rzecz, ale wojsko musi twardo stąpać po ziemi. W ćwiczeniach Anakonda 2010 oczywiście wygra Wislandia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (Fot. MON)