- Prezydent musi sam w swoim sumieniu rozstrzygać, czy jego obecność jest "wartością dodaną" na szczytach unijnych - powiedział minister Radosław Sikorski komentując środowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. sporu kompetencyjnego między premierem, a prezydentem.
Po ogłoszeniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego ws. sporu kto ma reprezentować Polskę na szczytach UE, obie strony ogłosiły swoje zwycięstwo.
Prezydent powiedział, że jest z tej decyzji zadowolony, natomiast Grzegorz Schetyna (PO) stwierdził, że orzeczenie pozwoli "utemperować zapędy Kancelarii głowy państwa".
Prezydent musi sam w swoim sumieniu rozstrzygać, czy jego obecność jest "wartością dodaną" na szczytach unijnych Radosław Sikorski
Sikorski za Tuskiem
Szef MSZ Radosław Sikorski przyłączył się w swojej ocenie do głosu Schetyny. - Myślę, że Trybunał uświadomił nam wszystkim to, co jest w konstytucji zawarte tzn., że politykę zagraniczną formułuje rząd i to premier w imieniu rządu w tej kwestii ma prawo się wypowiadać. Natomiast fizycznie obecny może też być prezydent w każdej sytuacji, w której uzna, że ta obecność może mieć jakąś wartość dodaną i to w zakresie kompetencji, które posiada - powiedział minister.
Sikorski dodał, że w 1997 roku ostrzegał, że takie rozstrzygnięcie konstytucyjne nie jest najlepsze. "Ale będziemy musieli żyć z nim dalej" - przyznał.
Sumienie prezydenta
Sikorski pytany, kto pojedzie na najbliższy czerwcowy szczyt unijny, powiedział, że naturalnie w imieniu Polski wypowiadać się będzie rząd.
- Ale jak powiadam, prezydent musi sam w swoim sumieniu rozstrzygać czy jego obecność coś doda, czy rzeczywiście (coś) doda do naszej mocy negocjacyjnej - zaznaczył Sikorski.
TK uznał w środę, że prezydent, jako najwyższy przedstawiciel RP, może podjąć decyzję o swoim udziale w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej, o ile uzna to za celowe. Jednak to Rada Ministrów ustala stanowisko Polski, które na unijnym szczycie przedstawia premier.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24