- To nie są nagrania na tej zasadzie, że ktoś przyniósł urządzenie i trzyma w kieszeni albo w teczce, choćby jak w sprawie Rywina - mówił w TVN24 były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Jego zdaniem autorami nagrania są profesjonaliści.
W sobotę wieczorem "Wprost" upublicznił nagranie, na którym słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim. Tematem było hipotetyczne wsparcie przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.
"To nie jest przestępstwo ani złamanie konstytucji"
Ćwiąkalski jest zdania, że na razie nie można mówić o złamaniu konstytucji. - Panowie rozmawiają o przyszłym budżecie i ewentualnie udziale banku centralnego we wspomożeniu tego rządu, żeby ten budżet się zamknął. Także nie widzę tego typu - przynajmniej w tych fragmentach opublikowanych rozmów - jakichś podstaw do tego, żeby uważać, że konstytucja została złamana - powiedział.
I wyjaśnił: - Zazwyczaj słowa nie stanowią przestępstwa, tylko czyny. Tutaj mamy do czynienia ze słowami. Można krytykować to, że prezes banku centralnego stawia warunki, ale generalnie rzecz biorąc to nie jest przestępstwo ani złamanie konstytucji.
Ćwiąkalski powiedział, że gdy był ministrem sprawiedliwości Biuro Ochrony Rządu nie wskazywało mu tzw. bezpiecznych miejsc. - Jak chcieliśmy spokojnie porozmawiać na tematy wagi państwowej, to z moimi rozmówcami spotykaliśmy się w specjalnych warunkach. Takie warunki są do prowadzenia tego typu rozmów. Oczywiście są takie restauracje, w których nie powinno się bywać, ale nie jest tak, że jest lista lokali, gdzie nie można bywać - zaznaczył.
"Możliwe nagranie z zewnątrz"
Były minister sprawiedliwości przyznał, że warto się zastanowić, jak to się stało, że przez rok były możliwe tego typu nagrania. - Bo jeżeli sobie wyobrazimy - teoretycznie oczywiście - że dokonały tego służby obcych państw, to byłoby niepokojące, że przez rok mogły działać i spokojnie nagrywać polityków - podkreślił. Według niego obecnie pilnym zadaniem służb jest ustalenie, jak doszło do nagrań. - Czy były to nagrania z zewnątrz czy były to nagrania z wewnątrz? - pytał. - Muszę powiedzieć, że jest przy dzisiejszej technice możliwe także nagrywanie całkiem z zewnątrz, np. spod lokalu, z ulicy, a nie tylko na zasadzie umieszczenia pluskwy pod stolikiem - kontynuował Ćwiąkalski.
Stwierdził również, że autorem nagrania na pewno są profesjonaliści. - To nie są nagrania na tej zasadzie, że ktoś przyniósł urządzenie i trzyma w kieszeni albo w teczce, choćby jak w sprawie Rywina, gdzie jednak te nagrania były dość prymitywne technicznie. Tutaj są one bardzo profesjonalne.
Premier Donald Tusk w poniedziałek o godz. 15 odniesie się do sprawy upublicznionych nagrań. Od godz. 14.00 na antenie TVN24 będzie trwał program specjalny w sprawie afery taśmowej.
Autor: nsz/kka / Źródło: tvn24