"Gazeta" latami chroni i opłaca gangstera moralnego, jakim jest Maleszka, nazywając to "aktem miłosierdzia chrześcijańskiego". Z drugiej strony pozbawia pracy swojego wieloletniego korespondenta Jacka Kalabińskiego, gdy był śmiertelnie chory - napisała w "Rzeczpospolitej" wdowa po Jacku Kalabińskim Barbara.
Żona długoletniego korespondenta "Gazety Wyborczej" zdecydowała się napisać list do "Rz", ponieważ oburzyło ją zachowanie "GW" w kontekście Lesława Maleszki. - Przerywam milczenie sprowokowana "sprawą Maleszki". W tej historii, jak w soczewce, skupia się dwuznaczność kryteriów, jakimi kieruje się kierownictwo "Gazety Wyborczej" - napisała wdowa po dziennikarzu.
Teraz przerywam milczenie sprowokowana „sprawą Maleszki". W tej historii, jak w soczewce, skupia się dwuznaczność kryteriów, jakimi kieruje się kierownictwo „Gazety Wyborczej". Z jednej strony „Gazeta" latami kryje, chroni i opłaca gangstera moralnego, jakim jest Maleszka, nazywając to „aktem miłosierdzia chrześcijańskiego" oraz stosowaniem kryteriów „socjalnych i humanitarnych". Określa ponadto samą siebie jako „ofiarę", a Maleszkę jako „tragiczną postać". Z drugiej strony to samo kierownictwo „Wyborczej" pozbawiło pracy swojego wieloletniego korespondenta Jacka Kalabińskiego, gdy był śmiertelnie chory i Jego życie zbliżało się do końca. Wobec Jacka Kalabińskiego „GW" nie zdobyła się ani na „akt miłosierdzia chrześcijańskiego", ani na zastosowanie kryteriów „socjalnych i humanitarnych".
Dalej pisze, jak postąpiła z jej mężem redakcja "GW": "Znaczenie słów Michnika zrozumiałam w pełni miesiąc później. Wtedy, miesiąc po wyjściu Jacka ze szpitala, 24 marca 1997 r., zadzwoniła do Niego Helena Łuczywo, zastępca Adama Michnika. Rozmowa przebiegła następująco (co przepisuję z diariusza, bo pamięć jest ułomna):
Helena Łuczywo: Jak się czujesz? Jacek Kalabiński: Lepiej. Właśnie szykuję się wrócić do pisania. Helena Łuczywo: Nie musisz. Właśnie dyskutowaliśmy tu w redakcji i zdecydowaliśmy, że „Gazeta" nie może ponosić ryzyka trzymania nieubezpieczonego korespondenta. Jacek Kalabiński: ?? Helena Łuczywo: Zaraz dostaniesz faksem zwolnienie. Widzisz, nie jesteśmy bezwzględnymi kapitalistami, tylko humanitarnymi demokratami, dlatego nie dzwoniliśmy do ciebie w lutym, kiedy gorzej się czułeś. Jacek Kalabiński został pozbawiony pracy i poczucia bezpieczeństwa, gdy potrzebował go najbardziej. Helena Łuczywo usiłowała namówić Jacka do jak najszybszego powrotu do Warszawy, nie oferując żadnego konkretnego stanowiska w "Gazecie". Powiedziała: "jak przyjedziesz, to pogadamy" - relacjonuje Kalabińska.
Według niej tego jej mąż nie był w stanie zaakceptować. Zmarł kilka miesięcy później, przy komputerze, po napisaniu korespondencji dla zagranicznego serwisu.
"Gazeta Wyborcza" odpowiada
Na odpowiedź Barbarze Kalabińskiej zdecydował się Paweł Ławiński, zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej.
Ławiński zapewnia, że czuje się niezręcznie dyskutując na ten temat, przekonuje o wielkim szacunku "Gazety" do Kalabińskiego.
W swym tekście zapewnił, że decyzja o odwołaniu dziennikarza z USA nastąpiła na długo przed chorobą. - Jeszcze zanim Jacek Kalabiński zachorował, nakłanialiśmy Go do pracy w "Gazecie" w Polsce i rozmawialiśmy z nim o różnych możliwych wariantach takiej pracy. Kierowałem wtedy działem zagranicznym "Gazety", w którym pracował Jacek. Powiedzieliśmy Mu, że - tak jak robią to wszystkie media - po kilku latach chcemy wymienić korespondenta w Waszyngtonie, nawet jeśli nie zechce pracować w "Gazecie" w Polsce - pisze Ławiński.
Nikt nie prowadził z Jackiem dziwnej rozmowy o kapitalistach i demokratach, którą opisuje Barbara Kalabińska. Helena Łuczywo kolejny raz prosiła Jacka Kalabińskiego o przyjazd do Polski i wyjaśniała mu motywy decyzji o zmianie korespondenta w USA
- Po wyjściu ze szpitala Jacek powiedział nam, że czuje się już dobrze, chce zostać w Waszyngtonie i nie chce rozmawiać o pracy w Polsce. Przerwaliśmy więc współpracę. Bardzo źle się stało. Żałujemy - stwierdził.
W post scriptum Łukowski odniósł się jeszcze do cytowanej rozmowy telefonicznej. "Nikt nie prowadził z Jackiem dziwnej rozmowy o kapitalistach i demokratach, którą opisuje Barbara Kalabińska. Helena Łuczywo kolejny raz prosiła Jacka Kalabińskiego o przyjazd do Polski i wyjaśniała mu motywy decyzji o zmianie korespondenta w USA."
Jacek Kalabiński - dziennikarz i opozycjonista
Kalabiński był korespondentem polskiej prasy i komentatorem BBC. W latach 1980-1984 był prezesem warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W 1984 wyemigrował z rodziną do Stanów Zjednoczonych, podejmując pracę w rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa. Współpracował z "Gazetą Wyborczą" i "Rzeczpospolitą".
Maleszka - Trzeci kumpel
Lesław Maleszka to były dziennikarz "Gazety Wyborczej". Został zwolniony z gazety, kiedy powstał film "Trzech kumpli" - opisujący Maleszkę jako współpracownika SB o pseudonimie "Ketman", który donosił m.in. na Stanisława Pyjasa - CZYTAJ WIĘCEJ. Kierownictwo "Gazety" wiedziało o agenturalnej przeszłości Maleszki od 2001 roku.
Źródło: "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: tvn