W sobotę, niedługo po północy, młody mieszkaniec Bełchatowa zrywał plakaty wyborcze, zastępując je innymi. Informację o przypadku zakłócenia ciszy wyborczej potwierdził sędzia Ferdynand Rymarz, szef Państwowej Komisji Wyborczej.
Jak poinformował Radosław Gwis z łódzkiej policji, do incydentu doszło ok. 10 minut po północy. Na ulicy Pabianickiej w Bełchatowie 27-letni łodzianin został przyłapany przez policjantów na zrywaniu plakatów jednego z kandydatów; zdążył zerwać dwa plakaty i nakleić dwa inne.
Policjanci skierowali do sądu grodzkiego w Bełchatowie wniosek o ukaranie mężczyzny za wykroczenie. Grozi mu do 5 tys. zł grzywny.
Poza tym w Polsce jest jednak spokojnie: - Cisza wyborcza w Polsce jest w zasadzie szanowana - zaznaczył przewodniczący PKW.
Tradycyjna cisza
Jak podkreślił sędzia Rymarz, cisza wyborcza jest częścią polskiej tradycji, która jest oczekiwana i szanowana przez wyborców.
Zapytany czemu służy 24-godzinne zawieszenie agitacji wyborczej przed wyborami, przewodniczący PKW powiedział, że ma to pomóc w dokonaniu wyboru. - To jest w interesie wyborców, aby można było się wyciszyć i w spokoju podjąć decyzję. Wyborcy sami do nas dzwonią i domagają się jej przestrzegania.
Co grozi za złamanie ciszy?
Każda informacja na temat kandydatów do Parlamentu Europejskiego, zamieszczona czy to w przestrzeni publicznej, czy w internecie w czasie trwania ciszy (od godziny 24 w nocy z piątku na sobotę), traktowana jest jako jej złamanie. Nie ma znaczenia, czy jest to baner powieszony w internecie, czy gdzie indziej, podkreślił sędzia Rymarz.
Obowiązek zgłoszenia zauważonej sytuacji złamania ciszy wyborczej ma każdy obywatel, powiedział sędzia. - Właściwym adresem są organy policji. My i tak odsyłamy meldunki policji. Zresztą policja ciągle dyskretne czuwa nad ciszą wyborczą. Ale nie ma problemów z ciszą w Polsce. Ona jest szanowana - powiedział Rymarz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, sxc.hu