Polskie Stowarzyszenie Chorych na Hemofilię alarmuje, że osoby zmagające się z tą chorobą nie zawsze otrzymują odpowiednią pomoc na oddziałach ratunkowych i izbach przyjęć. Problemem jest zbyt późne podanie czynnika krzepnięcia krwi, co może doprowadzić do tragedii. ("Fakty" TVN)
W Polsce jest 4,4 tys. chorych z rozpoznaną skazą krwotoczną, w tym 2,6 tys. z hemofilią.
U pacjentów z tym schorzeniem łatwo dochodzi do krwotoków, które bez podania leku są bardzo trudne do opanowania.
Chorym na hemofilię, którzy trafiają na oddziały ratunkowe i izby przyjęć powinno się w pierwszej kolejności podać czynnik krzepnięcia krwi, jeszcze przed rozpoczęciem procedur diagnostycznych czy leczenia.
Tragedia, której można było zapobiec?
Śledztwo toczy się również w sprawie hemofilika z Wrocławia, któremu lekarze nie podali leku. Zrozpaczona rodzina zadzwoniła w nocy do prof. Małgorzaty Kuliszkiewicz-Janus, hematologa z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - Efekt był taki, że pacjenta przekazano do nas na chirurgię w skrajnym stanie, bez ciśnienia, bez tętna - mówiła w rozmowie z "Faktami" TVN.
Polskie Stowarzyszenie Chorych na Hemofilię zarejestrowało w ciągu ostatniego roku 30 podobnych przypadków. Domaga się zmiany procedur ratowania chorych na hemofilię, by w razie urazu uchronić ich przed powikłaniami i utratą życia.
Ministerstwo zdrowia zapewnia, że sytuacja poprawi się po wprowadzeniu kart ubezpieczenia zdrowotnego. Jak wyjaśnia wiceminister Piotr Warczyński, do zawartych w nich informacji będzie miał dostęp każdy lekarz, który będzie udzielał pomocy.
- Karty zaczną się pojawiać pod koniec tego roku - wyjaśnia.
Autor: kg / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN