- To niedopuszczalne, gdy działania służby specjalnej mają charakter odwetowy i mają służyć jako pretekst do decyzji politycznych - tak CBA komentuje dzisiejsze doniesienia "Gazety Wyborczej". Dziennik, powołując się na informacje z kontroli przeprowadzonej przez ABW, podał że biuro bezprawnie posługiwało się fałszywymi dokumentami.
- Służba odpowiedzialna za bezpieczeństwo informacji niejawnych (...) sama nie jest w stanie zadbać o bezpieczeństwo własnych informacji - oskarża dalej w oświadczeniu CBA i już zapowiada konsekwencje. Wprawdzie zapewnia, że oskarżenia dotyczące fałszywek są nieprawdziwe, bo "wszystkie dokumenty ewidencjonowane są zgodnie z zasadami", ale zastrzega: Jeśli okaże się, że informacje przekazane gazecie przez oficera ABW znajdą się w protokole kontroli agencji, szef CBA będzie "prawnie zobowiązany złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariusza ABW". Zarzuty na miarę usunięcia szefa CBA
Centralne Biuro Antykorupcyjne bezprawnie posługiwało się fałszywymi dokumentami - donosi "Gazeta Wyborcza", która dotarła do informacji z kontroli przeprowadzonej przez ABW. Dziennik powołuje się jednak tylko na anonimowe źródła. Jeśli zarzuty okażą się prawdziwe, może to spowodować usunięcie Mariusza Kamińskiego za stanowiska szefa CBA - zauważa gazeta. - Natknęliśmy się na masę fałszywych dokumentów legalizacyjnych, które nie były odnotowane w rejestrach. Część przesłano do nas do zniszczenia, ale nie mogliśmy tego zrobić właśnie dlatego, że nie figurują w ewidencji. Odkryliśmy również, że przez długi czas CBA posługiwało się tymi dokumentami bezprawnie - mówi w rozmowie z "GW" wysoki oficer ABW, ujawniając efekty kontroli w CBA, która ma się zakończyć w środę.
Według "Gazety", chodzi o tzw. dokumenty legalizacyjne - najczęściej są to fałszywe dowody osobiste lub paszporty, wystawiane na nieistniejące nazwiska, które mają pomóc w ukryciu tożsamości funkcjonariusza podczas "pracy operacyjnej".
Natknęliśmy się na masę fałszywych dokumentów legalizacyjnych, które nie były odnotowane w rejestrach. Część przesłano do nas do zniszczenia, ale nie mogliśmy tego zrobić właśnie dlatego, że nie figurują w ewidencji. Odkryliśmy również, że przez długi czas CBA posługiwało się tymi dokumentami bezprawnie ABW o kontroli w CBA
Agencja ma prawo, na zlecenie innych służb fabrykować takie dokumenty, jednak każdy z nich powinien znaleźć się w Centralnym Rejestrze Dokumentów Legalizacyjnych ABW. Tymczasem wiele "papierów" znalezionych przez kontrolerów w rejestrze nie figuruje - pisze "Gazeta".
I zaznacza, że tego rodzaju materiałów użyto podczas akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, by "zarzucić przynętę" na Andrzeja Leppera i jego ludzi. Cytowany przez "GW" wysoki oficer ABW przyznaje, że dokumentów użytych w akcji nie ma w żadnym rejestrze, a więc wytworzono je bezprawnie.
Były premier chciał ukryć, że część dokumentów nielegalna?
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", kontrolerzy ustalili ponadto, że dopiero 31 sierpnia 2007 r. premier Jarosław Kaczyński wydał tajne zarządzenie w sprawie wydawania i posługiwania się przez CBA opisywanymi dokumentami. Było to już po ujawnieniu akcji w resorcie rolnictwa, gdy wielu ekspertów zaczęło kwestionować prawo służb specjalnych do fałszowania użytych w tej prowokacji dokumentów. - To znaczy, że dokumenty legalizacyjne wytwarzano wcześniej bezprawnie - ocenia cytowany już oficer.
Według rozmówców "Wyborczej" z ABW wyniki kontroli mogą dowodzić, że gdy 23 października 2007 r. - dwa dni po przegranych wyborach - premier Kaczyński wydał zarządzenie pozwalające niszczyć dokumenty legalizacyjne "uznane za nieprzydatne", w rzeczywistości chciał ukryć, że część tych materiałów powstała bezprawnie.
Kamiński straci dostęp do tajnych dokumentów i stołek?
Jeżeli rozpocznie się postępowanie sądowe w tej sprawie i potwierdzą się z zarzuty pod adresem CBA może to być koniec rządów Mariusza Kamińskiego w CBA. W takim przypadku zostanie mu odebrany certyfikat dostępu do dokumentów niejawnych. To natomiast może stać się pretekstem usunięcia Kamińskiego, gdyż szef Centralnego Biura Śledczego musi mieć wgląd w tajne dokumenty.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24