Opowiadają o "bezprawiu", o "korupcji", o "mataczeniu w śledztwie smoleńskim" i o zagrożonych emeryturach Polaków. Mowa o Bogdanie Święczkowskim, byłym szefie ABW i Macieju Wąsiku, byłym wiceszefie CBA, którzy pojawiają się na spotkaniach z sympatykami PiS w całej Polsce. Reporterzy "Czarno na białym" skonfrontowali ich wypowiedzi z rzeczywistością.
Spotkania różnych byłych funkcjonariuszy publicznych ze zwolennikami partii Jarosława Kaczyńskiego organizowała "Gazeta Polska". Na jednym z takich spotkań Bogdan Święczkowski, obecnie prokurator w stanie spoczynku, opowiadał m.in., że odszedł w wieku 40 lat na emeryturę, bo tak mu kazano.
- Nam dano pieniądze, bo skierowano nas na emerytury prokuratorskie. (…) To jest kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Pomimo tego, że nie chcieliśmy. Chcieliśmy pracować. Ale dano nam. Po to tylko, żebyśmy siedli w swoich domach i zajęli się łowieniem rybek, koszeniem trawy – mówi Święczkowski.
Tymczasem Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej oświadcza: "Prokurator Święczkowski mógł nadal pracować w prokuraturze. Mógł być skierowany do Prokuratury Apelacyjnej i otrzymywać wynagrodzenie w wysokości pensji Prokuratora Krajowego".
Co powiedział gen. Czempiński?
Były szef ABW za rządów Prawa i Sprawiedliwości cytował też gen. Gromosława Czempińskiego. – Ta władza (PO – red.), jak ujawnił Gromosław Czempiński, powstała na gruncie służb specjalnych. Tych służb PRL-owskich. Doskonale zna metody manipulacji i dezinformacji – mówił Święczkowski.
Nam dano pieniądze, bo skierowano nas na emerytury prokuratorskie. (…) To jest kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Pomimo tego, że nie chcieliśmy. Chcieliśmy pracować. Ale dano nam. Po to tylko, żebyśmy siedli w swoich domach i zajęli się łowieniem rybek, koszeniem trawy Bogdan Święczkowski
Powinności prokuratora
Dodatkową sprawą jest fakt, że Bogdan Święczkowski na spotkaniach namawia ludzi do poparcia w wyborach parlamentarnych PiS, czego robić nie powinien. Prawo stanowi bowiem, że prokurator powinien być politycznie bezstronny, a jak dodają eksperci, dotyczy to także prokuratorów w stanie spoczynku.
Rzecznik dyscyplinarny Prokuratury zapowiedział już, że sprawdzi, czy to, co mówi były szef ABW jest zgodne z prawem.
Kto ma kody?
Różne rzeczy na spotkaniach "Gazety Polskiej" opowiada także Maciej Wąsik, były wiceszef CBA za rządów PiS.
- Na przełomie rządów SLD i AWS została podpisana umowa o informatyzacji ZUS między firmą PROKOM a ZUS. System informatyczny, który został zbudowany, ma służyć do tego, by wypłacać Polakom emerytury, ale co się okazuje? Okazuje się, że kody źródłowe, czyli jakby istota tego systemu, nie jest w rękach ZUS. Jest w rękach firmy PROKOM i ZUS nie ma prawa do tych kodów źródłowych – mówił w Płocku Wąsik, który obecnie jest szefem Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Warszawy.
- Kod źródłowy jest to nic innego jak opis sposobu postępowania oprogramowania, które jest wykonywane na komputerze. Zarówno kody źródłowe jaki i prawa autorskie do tych kodów źródłowych, czyli prawo do modyfikowania, uzupełniania, dostosowania tego oprogramowania do zmieniającego się prawa, należą wyłącznie do ZUS – zapewnia z kolei Dariusz Śpiewak, członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Emerytury w rękach Rosjan?
Zdaniem Macieja Wąsika nasze emerytury są zagrożone także dlatego, że np. Ryszard Krauze (były właściciel firmy PROKOM – red.) sprzedaje swoją firmę rosyjskiej firmie sprawiając, że tylko Rosjanie kontrolują system wypłacania pieniędzy. – System się popsuje i któregoś miesiąca Polacy nie dostaną emerytur. Co zrobią? Wyjdą na ulice i po prostu zdmuchną rząd z powierzchni – ocenia Wąsik.
- Zdecydowanie nie. Za dostarczanie i za obsługę i wypłatę emerytur odpowiada ZUS, który korzysta z wielu instytucji. Oprogramowanie jest tworzone przez wiele firm. Po drugie, emerytury są wypłacane za pośrednictwem banków i poczty, a ZUS na bieżąco zapewnia to, że ma kopie bazy danych, kopie oprogramowania, którego jest właścicielem. Tak że na ten moment nie ma zagrożenia z tego tytułu żadnego – zapewnia Śpiewak.
W związku z tak dużymi rozbieżnościami, dziennikarz TVN24 chciał porozmawiać z byłym wiceszefem CBA. Gdy ten jednak uzyskał potwierdzenie, że reporter zbiera materiał do programu "Czarno na białym", odparł: "To raczej nie, raczej nie chcę. Dziękuję bardzo".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24