Były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień nie musi przepraszać posła PiS Arkadiusza Mularczyka - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. Zmienił w ten sposób wyrok sądu niższej instancji, który nakazał Stępniowi przeprosiny i wpłatę 5 tys. zł na cel społeczny. Poseł Mularczyk pozwał byłego prezesa TK za słowa, że "wprowadził w błąd Trybunał", przedstawiając informacje z IPN o sędziach w sprawie lustracyjnej.
Dzisiaj SA ocenił, że Stępień miał prawo wypowiedzieć te słowa. Stępień powiedział w wywiadzie prasowym, w którym odniósł się do wydarzeń z 10 maja 2007 roku, że IPN przekazując Mularczykowi w ekspresowym tempie informacje o sędziach TK działał w niestandardowy sposób. Ocenił też, że Mularczyk - nie przekazując od razu Trybunałowi wszystkich posiadanych informacji o sędziach - wprowadził TK w błąd.
Dzisiejszy wyrok jest prawomocny. Były prezes TK wyraził satysfakcję z tego rozstrzygnięcia. Poseł Mularczyk, nieobecny w sądzie, zapowiedział, że zaskarży orzeczenie do Sądu Najwyższego. - Ten wyrok mnie krzywdzi, mam prawo domagać się ochrony dóbr osobistych - powiedział.
Głośna sprawa przed TK
Proces był związany z szeroko komentowaną rozprawą TK ws. zaskarżonych przez Lewicę ustaw: lustracyjnej i o IPN, a konkretnie - zapoznawania się przez Mularczyka w IPN z aktami służb specjalnych PRL nt. sędziów TK Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego. W trakcie badania przez TK ustawy lustracyjnej, Mularczyk oświadczył w TK, że byli oni zarejestrowani jako źródła informacji wywiadu PRL. Stępień zarzucił mu wtedy, że nie podał wcześniej (co ujawniły wówczas media), iż Jamróz odmówił współpracy z powodów moralnych, a Grzybowskiego zarejestrowano dopiero 19 czerwca 1989 r.
Stępień uznał, że poseł zataił te informacje, bo prezes TK dowiedział się o tym już po wyłączeniu obu ze sprawy. Stępień mówił, że poseł wprowadził TK w błąd w ramach "gry o lustrację" - tak aby weszła ona w życie zanim TK wyda wyrok. - Nie wyłączyłbym sędziego Grzybowskiego ze składu, gdybym wiedział, że zarejestrowano go w 1989 r. - powiedział.
Stępień mówił o tym w wywiadzie z czerwca 2008 r. dla "Rzeczpospolitej". Ujawnił też, że nie znalazł podpisów Mularczyka na aktach sędziów TK Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego, które poseł przeglądał w IPN w maju 2007 r. - a podpis powinien być. - Są dwie możliwości: albo wobec posła Mularczyka IPN zastosował inną procedurę dostępu do teczek niż przewidziana przez prawo, albo poseł ten wprowadził w błąd Trybunał - mówił wtedy Stępień.
Wyrok jest prawomocny
Sędzia Anna Szulc przyznała dzisiaj, że Mularczyk, który bezspornie dążył 11 maja 2007 r. do odroczenia rozprawy TK (co miało takie znaczenie, że przepisy weszłyby w życie przed wyrokiem TK) przedstawiając informacje z IPN o zarejestrowaniu dwóch sędziów przez tajne służby PRL, w istocie przekazał informację niepełną. -Taką ocenę wygłosił pozwany i było to uprawnione - dodał sąd.
- Faktycznie było też tak, że pana Mularczyka, gdy przyszedł do IPN nie proszono o podpis w księdze wejść i wyjść, a gdy przyszedł tam pozwany Stępień, wymagano, by złożył stosowny podpis. Dlatego też pan pozwany miał prawo uważać, że inaczej jest traktowany on, a inaczej był poseł Mularczyk - zauważył sąd.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24