Każdy może uznać, że prezydent nie ma kwalifikacji umysłowych. Dlatego jeśli określa się go mianem "chama", czy "idioty", nie powinno się za to odpowiadać przed sądem - powiedział w TVN24 poseł SDPL Marek Borowski.
Polityk lewicy odniósł się w ten sposób do poniedziałkowej decyzji prokuratury, która umorzyła śledztwo ws. nazwania „chamem” prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez posła PO Janusza Palikota. Kancelaria Prezydenta już zapowiedziała, że złoży zażalenie na to rozstrzygnięcie. - Urząd prezydenta jest w polskim prawie pod szczególną ochroną – stwierdził jej szef Piotr Kownacki.
Innego zdania jest Borowski. - Jest jakaś paranoja wokół artykułu o naruszeniu czci i godności prezydenta. Ten zapis jest nadużywany, wykorzystywany i miętolony – ocenił polityk lewicy.
"PO stosuje chińskie ostrzeżenia"
Według niego, jeśli prezydenta określa się mianem chama czy idioty, to nie powinno się za to trafić przed sąd. - Każdy może uznać, iż prezydent nie ma kwalifikacji umysłowych – pokreślił Borowski. - Jeśli natomiast prezydenta nazwie się złodziejem, oszustem, czyli tym, który zachował się w sposób nieetyczny i w ten sposób się go poniża, to sprawa nadaje się do sądu – dodał.
Jego zdaniem, Palikot nadużywa mocnych określeń, gdyż chce w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. - Sam o sobie daje jednak złe świadectwo. Sformułowania, których używa są podyktowane złą wolą. I nawet jeśli działa na własną rękę – a chyba tak jest, bo wielokrotnie już to udowadniał – to jest to tolerowane przez PO. Z partii dochodzą tylko pomruki, jak z jaskini, że zaraz wychyli się jakiś smok, a ciągle pojawia się smoczek. Premier powtarza bowiem, że mu się nie podoba to co mówi Palikot i że zwróci mu uwagę i nic. Poważna partia polityczna powinna sobie dać z tym radę, a nie stosować chińskie ostrzeżenia - uznał Borowski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24