Bez pieniędzy na operacje tętniaków. "Administracyjna eutanazja"

Pacjenci szpitala w Grudziądzu czują się bezsilni. - To jest dosłownie bomba zegarowa. Nie wiemy kiedy wybuchnie - mówi 27-letnia Anna Beszczyńska, u której zdiagnozowano tętniaka mózgu.

W sierpniu pacjentka miała trafić na stół operacyjny. Lekarze uspokajali, że tętniaka można operować, a w szpitalu w Grudziądzu są fachowcy i specjalistyczny sprzęt. W lipcu okazało się jednak, ze operacja się nie odbędzie, bo nie zapłaci za nią Narodowy Fundusz Zdrowia. Powodem jest limit ustalony przez urzędników, który skończył się już w lipcu.

Lekarze są zgodni - limity tworzą śmiertelne zagrożenie dla pacjentów. W samym Grudziądzu jest 60 osób w podobnej sytuacji jak pani Anna. Żadna z nich nie powinna czekać, bo tętniak w każdej chwili może spowodować wylew lub śmierć. - Obawiamy się zgonu pacjentów w kolejkach. Dwoje pacjentów już zmarło. Nie doczekali naszej pomocy - mówi Adam Zaborowski, ordynator oddziału neurochirurgii szpitala w Grudziądzu. Swojego oburzenia nie kryje także dyrektor szpitala. - Niektórzy urzędnicy w Narodowym Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy zaczynają uprawiać administracyjną eutanazję. Skazują tych ludzi na gotową śmierć - uważa Marek Nowak. Tymczasem NFZ przekonuje, że szpital jest sam sobie winny, bo zoperował zbyt wielu pacjentów zamiast operacje rozłożyć w czasie. - Nie wszystkie tego typu przypadki są pilne. Są takie, które mogą zaczekać - twierdzi Jan Raszeja z bydgoskiego NFZ-u. Jak zapewnia, wszystkie pilne przypadki, ratujące życie, będą opłacane przez NFZ. Interwencja dziennikarzy TTV przyniosła skutek. NFZ zwiększył pule pieniędzy na operacje tętniaka. Na razie dla trzech osób.

Zobacz cały materiał TTV.

Autor: db//bgr/zp / Źródło: TTV