Ziobro nie stawił się w sądzie

Aktualizacja:
 
Dr. Mirosław G.: Na stole operacyjnym pacjenci czasem umierająTVN24

Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces cywilny o ochronę dóbr osobistych, jaki byłemu ministrowi sprawiedliwości wytoczył kardiochirurg Mirosław G. Jednak Zbigniew Ziobro nie stawił się na rozprawie. Sąd odroczył sprawę do 20 lutego 2008 roku.

Do sądu stawił się Mirosław G. z dwójką pełnomocników. Po rozprawie nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

Sąd oddalił wnioski pozwanego o przeniesienie procesu i odroczenie rozprawy. Uznał, że właściwy do doręczeń jest adres zameldowania pozwanego a także, że rozstrzygnięcie sprawy karnej nie jest wiążące dla sądu w sprawie dotyczącej ochrony dóbr osobistych (tym bardziej, że nie jest ona zakończona - podkreślił). Wskazał także, że pozwany mógł ustanowić pełnomocnika, jeżeli przewidywał swoją nieobecność.

Ziobro, w piśmie przysłanym dzień wcześniej do sądu, wnosił o przeniesienie sprawy do Sądu Okręgowego w Warszawie - podając jako adres do doręczeń adres Klubu Parlamentarnego PiS w Warszawie. Wnosił także o zawieszenie postępowania do czasu zakończenia sprawy karnej przeciwko Mirosławowi G. i o odroczenie rozprawy z powodu jego nieobecności - jak twierdził - usprawiedliwionej pracami Sejmu.

Mirosław G. domaga się przeprosin Krakowski sąd odtworzył nagranie z konferencji prasowej byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Skonfrontował nagranie z zapisem stenogramu konferencji prasowej. Podczas konferencji prasowej ministra z 14 lutego tego roku padły pamiętne słowa, że "już nikt nigdy przez tego pana pozbawiony życia nie będzie". Słowa te ponownie rozbrzmiały na sali rozpraw.

Do pozwu załączono kilkadziesiąt stron załączników z wycinkami prasowymi oraz płyty CD jako materiał dowodowy.

Lekarz chce przeprosin w prasie i 70 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych. Sprawa dotyczy wypowiedzi Ziobry na konferencji prasowej tuż po zatrzymaniu G., że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Zdaniem lekarza, doszło w ten sposób do naruszenia wobec niego zasady domniemania niewinności. Z kolei - jak mówił Ziobro - pozew "jest wyrazem rozzuchwalenia człowieka, który dopuszczał się rzeczy strasznych, który jest postacią odrażającą".

Prokuratura postawiła dotąd Mirosławowi G. zarzuty zabójstwa pacjenta, mobbingu, znęcania się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych opiewających na kwotę ok. 50 tys. zł. Jednak pod koniec listopada adwokat lekarza poinformowała, że opinia niemieckiego biegłego dotycząca zabiegów wykonanych przez Mirosława G., jest dla niego jednoznacznie korzystna. Jej zdaniem oznacza to, iż prokurator umorzy część śledztwa dotyczącą zabójstwa.

"Kropka nad i" 20 marca - min. Ziobro tłumaczy swoje słowa z konferencji prasowej
"Kropka nad i" 20 marca - min. Ziobro tłumaczy swoje słowa z konferencji prasowejTVN24

Kardiochirurg przegrał z "Super Expressem" Kardiochirurg wytoczył w tej samej sprawie proces Super Expressowi. We wtorek warszawski sąd uznał, że wydawca Super Expressu nie musi przepraszać lekarza za artykuł pt. "Doskonały lekarz bezwzględnym zabójcą?" i nie musi wypłać mu pół miliona złotych zadośćuczynienia – ponieważ tekst był pisany na podstawie konferencji prasowej ówczesnego prokuratora generalnego, a dziennikarze nie mieli możliwości weryfikacji podanych informacji.

Głośna i długa sprawa Mirosław G., ordynator oddziału kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie, został zatrzymany 12 lutego przez CBA. Po kilku miesiącach lekarz został zwolniony z aresztu za kaucją. Sąd uznał, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", iż G. umyślnie zabił pacjenta. Sam lekarz nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów.

Na początku października "Teraz my" w TVN pokazano nagrania z gabinetu dr. G. w szpitalu MSWiA, zrobione ukrytą kamerą przez CBA. Jak podkreślili prowadzący, oba pochodzą ze stycznia 2007 roku. Na obu nagraniach widać, jak kobiety, krewne pacjentów doktora G., wręczają mu koperty. Jedna z kobiet miała zeznać w prokuraturze, że w kopercie było 2 tys. złotych, a druga, iż w jej kopercie było 500 złotych.

Dyskusję w mediach wywołała informacja, że CBA nadało jednemu z wątków sprawy G. kryptonim "Mengele" (od nazwiska hitlerowskiego lekarza z obozu Auschwitz-Birkenau). CBA oświadczyło, że kryptonim "Mengele" nie został nadany żadnej osobie. Był to kryptonim obiektu, konkretnie telefonu. Kryptonim sprawy, w której podejrzanym jest dr Mirosław G. ma inny, neutralny znaczeniowo charakter - podał Piotr Kaczorek z CBA.

W Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu jest skarga kardiochirurga, w której protestuje on przeciw wypowiedziom i komentarzom w jego sprawie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry przed sądową oceną dowodów. Lekarz domaga się od Polski odszkodowania ok. 100 tys. euro.

Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio

Źródło zdjęcia głównego: TVN24