Ponad 9 tysięcy wielkich i drogocennych łososi uciekło z hodowli Viking Fjord, niedaleko miasta Leirvik w Norwegii. Gdy władze w obawach o ekologię zachęciły mieszkańców do nieograniczonego połowu, właściciel hodowli ogłosił, że za zwrot każdej ryby wędkarze dostaną 200 koron.
9352 łososie uciekły, gdy przy przebudowie ich klatki przypadkowo otwarto zaporę - poinformowały w czwartek norweskie media.
Ponieważ ryby o przeciętnej masie 5,5 kg były na tyle dojrzałe, że lada dzień trafiłyby do przetwórni, norweskie media mówią też o "ucieczce 50 ton łososia".
Chodzi o czystość rasy
Lokalne władze natychmiast zezwoliły wędkarzom na chwytanie w dowolnych ilościach zbiegłych ryb, by nie wymieszały one swego materiału genetycznego z dzikożyjącymi łososiami w Hardangerfjord. Warunek jest jeden - żadnych sieci, tylko wędki.
- Istnieje ogólny zakaz stosowania sieci do połowu łososi. I nawet w tym przypadku musi on obowiązywać - mówi Atle Kambestad, starosta Hordaland portalowi "kvinnheringen.no".
Odbierająca ryby z hodowli w Leirvik firma Viking Fjord obiecała premię 200 koron (ok. 100 zł) za każdego dostarczonego jej łososia. Biznes nie najgorszy - lokalna gazeta zamieściła zdjęcie szczęśliwca, który w krótkim czasie zgromadził w swojej łódce 11 sztuk.
Źródło: aftenposten.no, kvinnheringen.no, PAP
Źródło zdjęcia głównego: aftenposten.no