Podczas 11-godzinnego przesłuchania Zbigniewa Chlebowskiego przed komisję śledczą nie zabrakło "newsów" nie związanych z aferą hazardową. Ci, którzy śledzili jej przebieg dowiedzieli się, że posłanka PiS Beata Kempa jest na diecie, a Chlebowski "zwykle nie przeklina". Nie mniej zaskakujący był finał przesłuchania "Zbycha".
"Szanowny panie przewodniczący", "szanowny panie marszałku" albo po prostu "szanowna pani poseł/panie pośle" - to słowa, których podczas swojego przesłuchania Zbigniew Chlebowski używał zdecydowanie najczęściej. Jeśli nie kilkaset, to z pewnością kilkadziesiąt razy.
Poza tym, że poseł PO odnosił się do śledczych z wyjątkowym szacunkiem, na temat jego kultury osobistej dowiedzieliśmy się o wiele więcej.
Chlebowski nie przeklina
Dzięki szefowi komisji śledczej Mirosławowi Sekule (PO) wiemy, że Chlebowski nie używa wulgarnego słownictwa. - Przepraszam, teraz będzie taki watek trochę prywatny: czy pan przeklina? - zapytał Sekuła. - Rzadko szanowny panie przewodniczący i w tych stenogramach to się nie pojawia, ale czasami bywają takie chwile w życiu, że tak i to bardzo siarczyście - odpowiedział Chlebowski. - A czy w takich rozmowach nieoficjalnych, czy prywatnych używa pan słów uznanych za wulgarne - dociekał dalej szef komisji. - Nie, nie, nie - zapewniał przesłuchiwany poseł.
Nici z kolacji, Kempa na diecie
Urok Chlebowskiego nie zrobił jednak wrażenia na Beacie Kempie. Poseł PO zaprosił posłankę PiS do słynnej już restauracji "Pędzący królik" (tam, według Mariusza Kamińskiego, miało dojść do przecieku ws. afery hazardowej - red.) . - Może umówimy się na kolację? - zapytał. Kempa zaniemówiła. - Ale po zakończeniu prac komisji śledczej - zapewnił ją świadek. - Ale przepraszam, pan mnie zaprosił? - dopytywała posłanka.
Ostatecznie jednak zaproszenia nie przyjęła. - Panie pośle, ja bardzo przepraszam, nie jadam kolacji, odchudzam się, więc sprawa jasna - wyjaśniła.
Chlebowski ubolewał: To wielka strata, to wielka dla mnie strata, naprawdę.
Grunt to punktualność
Przesłuchanie Chlebowskiego, które trwało cały dzień, zakończyło się w błyskawiczny i zaskakujący sposób. O godz. 21.02 przewodniczący ogłosił 10-minutową przerwę, która trwała jednak... 6 minut. O 21.08 Sekuła wrócił na salę. Choć na sali nie było żadnego innego posła, rozpoczął ponownie posiedzenie, by za chwilę je zamknąć.
- Wznawiam posiedzenie komisji. Czy ktoś z członków komisji jeszcze chce zadać pytania? Nikt się nie zgłasza. W związku z tym stwierdzam, że zakończyliśmy zadawanie pytań panu posłowi Chlebowskiemu - wypowiedział szybko serię formułek i natychmiast zamknął posiedzenie.
Kempa nie kryła oburzenia zachowaniem przewodniczącego. Czwartkowe zakończenie prac było "ekstremalnie kuriozalne" i nieregulaminowe, oceniła. Wyjaśniła też, że śledczy w tym czasie byli obecni na sali. - Udzielaliśmy w tym czasie wywiadów - powiedziała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24