Mija dokładnie rok od wyborów parlamentarnych, w których zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość. Jak zmiany wprowadzane przez zwycięską partię i nowy rząd wpłynęły na obywateli? Jak Polacy oceniają tzw. dobrą zmianę? Reporter "Czarno na białym" ruszył w Polskę, aby się tego dowiedzieć.
- Moim zdaniem PiS coś robi, idzie w dobrym kierunku. Ludzie pójdą za nimi, no bo to 500 plus dali, wiek emerytalny chcą obniżyć - mówi Andrzej Gałdyn, ojciec pięciorga dzieci z Nowego Targu na Podhalu. Jego rodzina w ramach programu 500 plus otrzymuje 1500 złotych - rządowy projekt objął troje spośród z pięciorga dzieci.
500 plus
Rok zmian obywatelom kojarzy się przede wszystkim z flagowym programem 500 plus. - Przyznam szczerze, że na początku tak sceptycznie do tego programu podchodziłem. Obawiałem się o to, jak te pieniądze będą wykorzystywane przez ludzi. Ale z tego co widzę, słyszę i obserwuję to widać, że ludzie zaczęli inwestować w dzieci - mówi Robert Nowacki, rolnik z Mazur. Jego główne źródło utrzymania to hodowla bydła. Jego rodzina również korzysta z programu rządowego. - Dla zwykłego Kowalskiego w momencie, kiedy dostaje gotówkę od rządu, to ten rząd dla niego jest rządem idealnym. Jeśli jego jedyny kontakt z tym rządem ogranicza się do pójścia do gminy oraz do urzędu skarbowego i złożenie zeznania, no to jakie on ma większe odczucia o tym, jakie zmiany zachodzą w Polsce? - twierdzi Bartłomiej Karasiewicz, przedsiębiorca z Gdańska. - To wszystko jest tak po chrześcijańsku, mnie się wydaje, że zgodnie z dekalogiem - mówi o rządach PiS pani Helena, mieszkanka Kobylina-Borzyny na Podlasiu, gdzie najwięcej osób w kraju zagłosowało na PiS - 85,43 proc. mieszkańców.
- Żeby PiS nie miał problemów, nie miał przeszkód, to jednak doszłoby do tego, że byłoby lepiej - dodaje. Jej zdaniem przeszkody stawia PO. - To są pozostałości komunizmu - wyjaśnia pani Helena.
Rok protestów w obronie TK
Wielkie protesty w obronie demokracji, które odbyły się między innymi w Warszawie, dla mieszkańców mniejszych miast są odległym problemem.
- Bardziej to mi utkwiło na temat aborcji - mówi Janusz Bryniczka, fryzjer z Zakopanego. Jego zdaniem temat aborcji jest dla ludzi bardziej czytelny niż sprawa Trybunału Konstytucyjnego. - Demokracja jest zagrożona, bo jak człowiek nie będzie mógł decydować o swoim ciele, to jaka to będzie demokracja? - pyta. Zdaniem pana Andrzeja z Nowego Targu, głowy wielodzietnej rodziny, demokracja w Polsce nie jest zagrożona. - Na razie tego nie widzę. Przynajmniej tu - mówi. Dodaje, że stałoby się tak, gdyby np. wprowadzono stan wojenny. Podobnie twierdzi pan Robert, rolnik z Mazur. - Nic się nie dzieje - stwierdza i dodaje, że wymiar sprawiedliwości wymaga naprawy. - Demokrację mamy w tym momencie tak naprawdę na ulicy - twierdzi z kolei pan Bartłomiej, przedsiębiorca z Gdańska. Jak dodaje, PiS chce ograniczyć demokrację, aby wygrać kolejne wybory. - To, że ludzie mogą na ulicy wyrażać swoje poglądy, czasami w sposób nawet bardzo przerysowany, to nie oznacza to, że to jest demokracja - komentuje to Dariusz Galicja, mieszkaniec Kościeliska. Jest sympatykiem PiS, ale nie podoba mu się ich sposób, w jaki partia sprawuje rządy.
Obawy, np. o trójpodział władzy, słychać głównie w miastach. - TK też nie jest dla mnie instytucją, która jakby bezpośrednio mnie dotyka i mówiąc kolokwialnie - coś mi daje. Uważam ogólnie, że to ciało jest, wydaje mi się, zbędne - wyjaśnia pan Robert z Mazur. - Ja myślę tylko, jak przeżyć z dnia na dzień - stwierdza inny mieszkaniec jednej z małych miejscowości w Polsce. Rok po wyborach poparcie dla PiS pozostaje wysokie. Według ostatniego sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24 na PiS zagłosowałoby 30 proc. ankietowanych.
Autor: mart/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24