Minister edukacji zaproponowała dodatek "500 plus" dla nauczycieli, ale tylko najlepszych z najwyższym stopniem. To ograniczenie nie podoba się nauczycielom. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W wyniku reformy oświaty minister edukacji Anny Zalewskiej część nauczycieli straci pracę. Powoli ze szkołą, którą współtworzyła, żegna się Małgorzata Wraga-Żdań, nauczycielka języka polskiego w gimnazjum nr 1 im. prof. Jana Szczepańskiego w Ustroniu.
- To jest ostatni rok mojej pracy. Mam świadomość, że za rok godzin nie będę miała, a potem najprawdopodobniej - tak jak wielu moich kolegów - stracę pracę. Wbrew zapewnieniom pani minister - mówi.
W Gimnazjum nr 34 we Wrocławiu były trzy polonistki. Po reformie zostały dwa miejsca. Jako najstarsza odeszła Halina Olszowy, by ustąpić młodszym. - Wybrałam lepiej dla innych, chociaż nie ukrywam, że nie jest to dla mnie dobre, bo zawsze lepiej byłoby dalej robić to, co się kocha - tłumaczy.
W podobnej sytuacji może być nawet 10 tysięcy nauczycieli w całej Polsce. Atmosfera w środowisku jest wyjątkowo napięta.
Na 4 września zapowiadane są manifestacje w wielu miastach i przed Ministerstwem Edukacji.
"500 plus" nie dla wszystkich
Anna Zalewska próbuje studzić nastroje i zapowiedziała podwyżki. Chodzi o dodatek "500 plus".
Obecnie stażyści mogą liczyć na niecałe 2300 złotych. Z każdym kolejnym stopniem pensja stopniowo rośnie, by w przypadku nauczycieli dyplomowanych, a więc tych z najdłuższym stażem osiągnąć 3 149 złotych.
Program zaproponowany przez minister Zalewską obejmie tylko najlepszych spośród ostatniej grupy.
- "500 plus" jest dla nauczycieli dyplomowanych, dlatego że potrzebujemy motywacji do doskonalenia zawodowego i dowartościowania nauczyciela dyplomowanego - uzasadniała.
"Solidarność na pewno się rozkruszy"
To ograniczenie nie podoba się zarówno nauczycielom, jak i dyrektorom, którzy o wyróżnianiu najlepszych pedagogów będą decydować.
- Wydaje nam się, że to jest próba, może nawet podzielenia środowiska nauczycielskiego, żeby nie było ze sobą skonsolidowane. Gdzieś ta solidarność na pewno się wtedy rozkruszy, ponieważ jedni dostaną, drudzy nie - uważa Jerzy Wieczorek, nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podstawowej nr 7 w Szczecinie.
- Pieniądze świetnie motywują. Tylko chciałabym również móc motywować tych, którzy są w drodze do osiągania stopnia dyplomowanego - podkreśla Danuta Kozakiewicz, dyrektorka szkoły podstawowej nr 103 w Warszawie.
"Oczekujemy, że podwyżki będą dla wszystkich"
Podwyżki również są rozłożone w czasie. Pierwsze pieniądze nauczyciele dyplomowani zobaczą na swoim koncie dopiero za trzy lata. Pełne "500 plus" dopiero w 2022 roku. Nauczyciele nie kryją, że liczą na więcej.
- Oczekujemy, że jednak podwyżki będą dla wszystkich i że one będą chociażby od przyszłego roku szkolnego, a nie oddalone tak bardzo w czasie. Kiedy zamiast konkretów dostajemy tak naprawdę kiełbasę wyborczą, trudno w to uwierzyć - mówi Judyta Rudnicka, nauczycielka języka angielskiego ze szkoły podstawowej nr 103 w Warszawie.
"Temat zastępczy"
Projekt ustawy ma trafić pod obrady rządu 12 września. Wcześniej, w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, o podwyżkach będzie mówić premier Beata Szydło.
- To kolejny temat zastępczy dla tego, co teraz dzieje się w szkole, i wyciszenie rozmów na temat reformy czy problemów, które się z nią wiążą - uważa polonistka szkoły podstawowej nr 7 w Szczecinie Joanna Kaczmarek.
- Pani minister głupotki opowiada, bo nie ma zielonego pojęcia o tym, co się tu dzieje. Dawno zapomniała, czym jest szkoła - ocenia Halina Olszowy.
Autor: js/sk/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24