Polska pamięta o ofiarach pacyfikacji w katowickiej kopalni "Wujek" oraz wydarzeń Grudnia '70. We wtorek odbędą się obchody tamtych tragicznych zdarzeń. W ramach protestu przeciw opieszałości wymiaru sprawiedliwości w tym roku nie zaproszono na nie najwyższych władz państwowych.
16 grudnia mija 27. rocznica pacyfikacji katowickiej kopalni "Wujek". Od milicyjnych kul zginęło tam dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. Była to największa tragedia stanu wojennego.
Mijający rok przyniósł długo oczekiwany przez rodziny ofiar prawomocny wyrok w tej sprawie. Skazani za strzelanie do górników b. członkowie plutonu specjalnego ZOMO odsiadują kilkuletnie wyroki.
Nie zaprosili władz
Ciągle nierozstrzygnięta pozostaje kwestia odszkodowań dla rodzin zastrzelonych górników. Pełnomocnicy rodzin górników zapowiadają, że jeśli nie uda im się zawrzeć ugód z państwem ws. przyrzeczonych rodzinom odszkodowań, wystąpią w tej sprawie na drogę sądową.
By dać wyraz rozczarowaniu dotychczasowym brakiem efektów w tej sprawie, członkowie Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek", który od lat przygotowuje rocznicowe uroczystości pod pomnikiem-krzyżem przy kopalni, postanowili w tym roku nie zapraszać na nie najwyższych władz państwowych.
Wszedł pluton specjalny
Protest w kopalni "Wujek" rozpoczął się po wprowadzeniu stanu wojennego, na wieść o zatrzymaniu szefa zakładowej "Solidarności" Jana Ludwiczaka. Na teren zakładu wkroczyły oddziały ZOMO. Górnicy byli ostrzeliwani środkami chemicznymi i polewani wodą. Stawiali opór.
W czasie walki górnicy ujęli trzech milicjantów, a resztę pacyfikujących zmusili do wycofania się. Potem do akcji wprowadzony został pluton specjalny, padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden umarł kilka godzin po operacji, dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 r.
Ostatnia szychta w życiu
Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jana Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu. 22 górników zostało postrzelonych.
Nie jest znana liczba tych, którzy zostali lżej ranni, m.in. zatruci gazem łzawiącym. Straty drugiej strony to 41 rannych, z których 10 wymagało leczenia w szpitalu.
Gdańsk również pamięta
W Gdańsku odbędą we wtorek natomiast obchody 38. rocznicy wydarzeń Grudnia '70. Uroczystości rozpoczną się po południu od zapalenia zniczy przy tablicy pamiątkowej na b. siedzibie KW PZPR w Gdańsku, upamiętniającej protest robotniczy sprzed 38 lat.
Następnie, w Bazylice św. Brygidy, pod przewodnictwem metropolity gdańskiego abpa Sławoja Leszka Głódzia odprawiona zostanie msza św. Po nabożeństwie jego uczestnicy przejdą ulicami Gdańska pod Pomnik Poległych Stoczniowców, gdzie odczytany zostanie m.in. apel poległych.
12 grudnia 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1.160 zostało rannych. Warszawski sąd siódmy rok prowadzi proces o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa co najmniej 44 osób w 1970 r.
Żmudne przesłuchania
Trwają żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. Oskarżeni są b. szef MON Wojciech Jaruzelski, Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Nie przyznają się do winy. Grozi im nawet dożywocie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24