Połamane drzewa, zniszczone samochody, zalane ulice, a nawet pożary - to efekty 15-minutowej nawałnicy, jaka przeszła w niedzielę po południu przez Pomorze. - Siedzieliśmy w aucie. Bałam się, że szyby nie wytrzymają - mówiła Kamila Sikora, która na Kontakt24 przysłała film z nawałnicy.
Najtrudniejsza sytuacja była w tzw. małym Trójmieście, czyli Wejherowie, Rumii i Redzie. Tam, przez kwadrans nawałnicy drogi zamieniły się w potoki płynących kul gradowych. Niektóre miały wielkość piłeczek pingpongowych. W całym województwie straż pożarna musiała interweniować około sto razy. Ich praca polegała głównie na sprzątaniu dróg z powalonych drzew i gałęzi.
- Na trójmiejskiej obwodnicy ruch utrudniony był w obu kierunkach, także przez trwające tam roboty drogowe. Nieprzejezdna była krajowa jedynka w Czarlinie. Strażacy musieli odblokowywać także lokalne drogi w okolicach Bolesławowa i Kolobud. Interwencja konieczna była także na drodze nr 22 w kierunku Elbląga - leżały tam połamane gałęzie. W związku z tymi utrudnieniami utworzyły się kilkunastokilometrowe korki. Teraz jednak burza już minęła i sytuacja stabilizuje się - mówił na antenie Janusz Staniszewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Pożary
Nawałnica nie tylko powalała drzewa, ale także wywołała dwa pożary. Do jednego doszło w Gdańsku Osowie. Piorun trafił w budynek w trakcie budowy. Nikt nie ucierpiał. Do drugiego pożaru doszło w Kowalach. Tam od uderzenia pioruna zapaliło się poddasze trzykondygnacyjnej kamienicy. Nikt nie ucierpiał, ale mieszkańcy budynku musieli zostać ewakuowani.
W Chojnicach na jeziorze wiatr przewrócił łódź z pięcioma osobami na pokładzie. Nikomu na szczęście nic się nie stało.
Jak relacjonowała na antenie TVN24 Kamila Sikora, jedna z osób, która przysłała film na którym widać skutki nawałnicy, całe zamieszanie trwało około 15 minut. - Samochody zatrzymywały się na drodze. Nic nie było widać. Po pół godzinie pojawiło się słońce, a grad zaczął topnieć - mówiła kobieta.
Klimat się zmienia
Gwałtowne zmiany w pogodzie są dość częste latem. Ostatnie dwa dni były upalne. Front, który nadciągnął nad Polskę przyniósł zimniejsze powietrze. Na styku tych mas tworzą się chmury burzowe. Teraz burzowo jest na północy i zachodzie kraju. Możliwe, że w nocy jeszcze pogrzmi. Potem front będzie przesuwał się na południe Polski.
- Nie mamy do czynienia z gwałtownymi zmianami w klimacie. Od lat obserwuje się te zmiany. Wcześniej też mieliśmy do czynienia z pogodowymi anomaliami, chociaż nie tak często - mówił na antenie TVN24 prof. Mirosław Miętus, klimatolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Zachodzi intensyfikacja zjawisk ekstremalnych - podsumował profesor. Uspokoił jednak, że nie musimy się w tym roku bać jeszcze bardziej srogiej zimy, niż ubiegłoroczna. - Klimatologia uczy, że w Polsce dwa lata z rzędu, tak niska temperatura w zimie się nie utrzymuje - powiedział Miętus.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kamila Sikora