Sport bez kibiców nie ma sensu – to wiemy od lat i przypominamy o tym z każdym razem, gdy oglądamy mecze piłkarskie odbywające się przy pustych trybunach. Niestety coraz częściej dochodzę do wniosku że sport z kibicami również sens ma niewielki. Oczywiście słowo „kibic” to w tym drugim przypadku potężne nadużycie. Mowa o bandzie debili, która odwiedza stadiony
Niby krzyczy, niby pomaga drużynie, niby jest z nią na dobre i złe. I to wszystko pięknie, pod warunkiem, że banda owa zna swoje miejsce w szeregu. Jeśli nie zna, to trzeba jej to miejsce siłą wskazać. Jeśli banda owa przyjeżdża na stadion i wywiesza na płocie jakąś szmatę - rzekomo będącą symbolem czegoś tam, a tak naprawdę nawiązującą do ideologii rasistowskiej, to trzeba tę szmatę jak najszybciej ściągnąć. Jeśli któryś z członków owej bandy odważy się zaprotestować przeciwko takiemu życzeniu organizatorów, należy nauczyć go zasad gumową pałą albo innymi dostępnymi środkami. Nie jest w tym momencie istotne co rzeczona szmata/flaga przedstawia. To, co przytargali ze sobą kibole z Białegostoku, nie było ani zabawne, ani ładne, ani w niczym nie pomagało piłkarzom. Dodatkowo organizator zadecydował, że należy to coś zdjąć. Problem polega na tym że kibole zdjąć nie chcieli, organizator (ochrona, policja) zdjąć nie potrafiła, a piłkarze mieli taki sam wpływ na rzekomo swoich kibiców jak, nie przymierzając, ja. Stąd cały cyrk na Legii, której kibole akurat łaskawie zaczęli dopingować swój zespół (jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie, bo bez ich dopingu drużyna mecze wygrywała, a teraz już jakoś o punkty trudniej).
Nie ma nic gorszego niż zorganizowane grupy kibiców. Bo jeśli się organizują, to bardziej niż ze swoją drużyną identyfikują się z sobie podobnymi grupami z innych miast. Tak jest w Polsce, tak samo jest choćby we Włoszech. Tragiczna śmierć jednego z tych podróżujących „tifosi” jest tylko pretekstem do wzniecenia zamieszek w całym kraju. W imię czego? Swojego klubu czy zemsty? Zemsty na kim? Po co? Odpowiedzi są oczywiste.
Bandziorów należy tępić wszelkimi sposobami. Na całym świecie jest ten sam problem. To nie problem sportu i piłki nożnej. To problem społeczny. O wiele głębszy. Sama piłka nożna jest piękna.
P.S. A teraz kilka odpowiedzi odnośnie waszych uwag/pytań.
- Kiedyś byłem wielkim kibicem Interu Mediolan - głównym powodem był fakt, ze grał tam mój ulubiony piłkarz – Jurgen Klinsmann. Teraz też kibicuję klubom w których grają piłkarze, których z pewnych powodów cenię bardziej niż innych. (Celtic Glasgow – Boruc, HSV – Rafael van der Vart. Problem miałem właśnie z Chelsea, gdy poszedł tam znakomity już w Marsylii Drogba). Takich klubów jest jeszcze więcej. Można powiedzieć, że lubię po prostu dobrą piłkę.
- Avram Grant nie ma licencji UEFA Pro, a Chelsea prowadzi warunkowo, bo właśnie się o stosowne dokumenty ubiega.
- Niestety nie potrafiłem zlokalizować piłkarza o którego pytała Iwona. Przykro mi.