Być może była to awaria magistrali gazowej średniego ciśnienia. Efekt? Eksplozja i sześć osób rannych w wyniku pożaru, jaki po niej wybuchł. Stało się to w sobotę rano w Szczecinie. W sumie ewakuowano dwa sąsiednie bloki - razem kilkaset osób musiało opuścić swoje domy. Gaz najprawdopodobniej wybuchł w piwnicy, do której dotarł rozmaitymi nieszczelnościami w instalacjach z zewnątrz budynku. Sprawę bada już szczecińska prokuratura.
Informację o pożarze w bloku na ul. Matejki otrzymaliśmy na Platformę Kontakt TVN24.
Ogień wybuchł w dwóch mieszkaniach na parterze. Straż pożarna otrzymała zgłoszenie kilka minut po godzinie 8 rano. Na miejsce przyjechało dziesięć jednostek straży pożarnej oraz pięć karetek pogotowia.
Pożar wybuch najprawdopodobniej w piwnicy wieżowca - poinformował rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Wcześniejsze informacje mówiły, że gaz wybuchł w mieszkaniu.
Rozszczelnienie gazociągu
Najprawdopodobniej doszło do rozszczelnienia gazociągu średniego ciśnienia.
Jak relacjonowała dziennikarka TVN24 Alicja Rucińska, ta nieszczelność nie znajduje się w żadnym z budynków. I dlatego jest problem z ustaleniem miejsca, gdzie ten gaz się ulatniał.
A gaz ulatniał się np. studzienkami kanalizacyjnymi i dotarł do piwnicy budynku. - W momencie rozszczelnienia to poszło wszystkimi technicznymi drogami: tunele kablowe studzienki, inne media, i właśnie tędy się ten gaz przedostawał - mówił podczas konferencji prasowej Mariusz Godlewski, zastępca komendanta PSP Komendy Miejskiej.
Ciężkie poparzenia
Rannych zostało sześć osób, w tym dwójka dzieci. Dwie osoby są w stanie ciężkim. Ranni - kobieta i mężczyzna zostali przewiezieni do specjalistycznego szpitala w Gryficach, gdzie leczone są ciężkie poparzenia. Jak poinformował ordynator oddziału w gryfickim szpitalu dr Andrzej Krajewski stan młodej kobiety przewiezionej do placówki jest bardzo ciężki. Lekarze oceniają, że ma oparzenia na 90 proc. powierzchni ciała.
Dwójka rannych dzieci przebywa w Szpitalu Dziecięcym w Szczecinie. Jak poinformował w TVN24 lekarz z tego szpitala, Marcin Zalew, stan tych dzieci jest dobry. - Te dzieci bezpośrednio nie uległy wypadkowi, były z wyższych pięter tego budynku, tylko przeniesione przez kłęby dymu przez rodziców - wyjaśnił lekarz.
Nie wiadomo jednak jak długo dzieci przebywały w zadymieniu, dlatego ze względu na podejrzenie zatrucia tlenkiem węgla, zostały zatrzymane w szpitalu. Jak poinformował lekarz, u dzieci wykonano już oznaczenie substancji, które może świadczyć o takim zatruciu, ale na szczęście jest ujemne.
Wielka ewakuacja
Z bloku, w którym wybuchł pożar ewakuowano 60 osób. W chwili obecnej przebywają one w pobliskiej szkole, gdzie zapewniono im ciepły posiłek.
Niedługo potem ewakuowano także drugi, sąsiedni wieżowiec. Jak wyjaśnił Frątczak, również w tym bloku - podobnie stwierdzono przekroczenie stężenia gazu. Ewakuowano ludzi z 65 mieszkań.
W sumie jest to kilkaset osób.
Wybuch pobudka
Wiele z mieszkańców bloku przy ulicy Matejki zostało obudzonych przez wybuch. - Obudził nas wstrząs i huk - mówiła jedna z mieszkanek. - Usłyszałam silny wybuch, wydawało mi się, że to po sąsiedzku, nie w naszym bloku. (...) Słyszę krzyk i tupot ludzi (biegnących z góry po schodach) - dodała kolejna.
Nie mają nadziei na szybki powrót do domu. - Najprawdopodobniej dzisiaj nie wrócimy do mieszkań.
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24