W jednym z mieszkań w Przemyślu wybuchł pożar. W środku znajdowało się pięcioro dzieci w wieku od 4 miesięcy do 12 lat. Kiedy rodzeństwo zobaczyło ogień, najstarsze z nich wybiegło, by wezwać pomoc. W tym czasie pozostałe dzieci ratowały najmłodszego spośród siebie - informuje przemyska straż pożarna.
"Pali nam się dom, proszę przyjechać szybko, mamy tu małe dziecko" - ten przerażony głos 12-letniej dziewczynki usłyszał w słuchawce dyżurny straży pożarnej w Przemyślu.
Dramatyczny apel
"Ciuchy się podpaliły" - wyjaśnia dziecko i ponagla: "Proszę szybko!".
Dzieci ratowały się nawzajem. - Jedno z dzieci z zadymionego pomieszczenia wyprowadzili policjanci – poinformował mł. asp. Mirosław Dyjak z przemyskiej policji. Dzieci trafiły na obserwację do szpitala.
Na działce i przy bankomacie
Rodzice maluchów byli w tym czasie poza domem. - Ojciec pojechał na działkę, gdzie dołączył do niego później jeden z synów (szóste z dzieci - red.). Matka wyszła na chwilę do bankomatu i wtedy właśnie wybuchł pożar - powiedział nam nadkom. Marek Hajduk z przemyskiej policji. Funkcjonariusze zbadają, czy rodzice dopuścili się zaniedbania opieki nad dziećmi.
Obecnie trwa ustalanie przyczyn pożaru, który po godz. 17 wybuchł w bloku przy ulicy Glazera w Przemyślu.
mon, ŁUD//mat
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24