Sądy 24-godzinne zamiast zapowiadanych korzyści przynoszą na razie jedynie zwiększone koszty oraz paraliż policji i prokuratury, szczególnie w małych miejscowościach - informuje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Tylko na Dolnym Śląsku pierwszy miesiąc działalności szybkich sądów kosztował podatników prawie pół miliona złotych. Czy było warto?
- Nie - odpowiada zgodnie większość policjantów i prokuratorów. Sądy błyskawicznie skazujące sprawców niektórych przestępstw to sztandarowy pomysł ministra Zbigniewa Ziobry. Mieli przed nimi stawać głównie stadionowi chuligani, drobni złodzieje i uliczni wandale. W rzeczywistości wśród 890 spraw, którymi w pierwszym miesiącu działalności sądów 24-godzinnych zajmowali się sędziowie, aż 90 procent dotyczyło pijanych rowerzystów i kierowców.
Nowe sądy miały sprawić, że wyroki będą zapadały błyskawicznie. I rzeczywiście. Czeka się na nie dwa dni. Tyle, że dotąd wyroki w podobnych sprawach też zapadały szybko i to bez konieczności przeprowadzania procesu. We Wrocławiu czekało się na nie góra dwa miesiące. W mniejszych miastach trwało to raptem dwa, trzy tygodnie. A oskarżony nie musiał mieć adwokata. Koszty były więc znikome.
Na sądach 24-godzinnych zarobili głównie adwokaci. Opieka mecenasa przysługuje każdemu oskarżonemu stającemu przed takim sądem. Rozprawa trwa kilkanaście minut, a za każdą z nich obrońcy należy się 439,20 złotych. Na całym Dolnym Śląsku adwokaci zarobili na nowym rozwiązaniu ministerstwa aż 390 tysięcy złotych.
Na sądach ministra Zbigniewa Ziobry suchej nitki nie zostawiają też policjanci. Marnują mnóstwo czasu i wydają fortunę na paliwo.
- Zamiast patrolować ulice i pilnować porządku, zajmujemy się konwojowaniem zatrzymanych. Przez to inne, poważniejsze interwencje muszą czekać na wolny patrol - mówi nadkomisarz Jacek Gałuszka, komendant policji z Oławy.
Dodaje, że do dziś nie dostał ani złotówki na dodatkową benzynę do radiowozów. Tylko w ostatni czwartek w Jeleniej Górze popołudniu trwało pięć spraw przed sądem 24-godzinnym. Zatrzymanych osób pilnowało aż 10 policjantów. O tylu mniej patrolowało ulice.
Ani minister Zbigniew Ziobro, ani żaden z jego zastępców, ani nikt inny z Ministerstwa Sprawiedliwości nie chciał w piątek komentować wydatków na utrzymanie sądów 24-godzinnych i rozmawiać o tym, czy są potrzebne.
Źródło: Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska