Możliwe, że administracja Ronalda Reagana wolała stan wojenny niż interwencję Układu Warszawskiego w Polsce - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Marcin Bosacki rozmawiał w Waszyngtonie z Richardem Pipesem, który w lutym 1981 roku został szefem biura ds. sowieckich i Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Ronalda Reagana.
Zapytany, co wiedział wówczas o płk. Ryszardzie Kuklińskim, Pipes stwierdził: "Nie wiedziałem, że ktoś taki istnieje, jego raporty trafiały tylko na biurka kilku najwyższych rangą ludzi w Waszyngtonie. Ale w drugiej połowie roku 1981 Richard Allen, ówczesny doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, pokazał mi bardzo ciekawy dokument. Była to relacja z rozmowy lub narady z gen. Jaruzelskim. Z relacji wynikało jasno, że Jaruzelski jest całkowicie lojalnym sługą ZSRR, a nie polskim patriotą. Wówczas nie wiedziałem, że CIA ma to od Kuklińskiego, dowiedziałem się grubo później".
Jakie jest, pana zdaniem, znaczenie informacji Kuklińskiego o Polsce? - docieka dziennikarz "GW". "Były bardzo szczegółowe, także te o przygotowaniach do stanu wojennego. Pozostaje dla mnie tajemnicą, dlaczego nie zostały użyte. Czy te osoby, które je dostawały, im nie wierzyły? Czy też wolały, by Jaruzelski wprowadził stan wojenny, bo uważały, że jedyną alternatywą może być tylko interwencja radziecka? Nie wiem. Ale wiem, że tych informacji nie użyto. Do tego stopnia, że 13 grudnia, gdy Jaruzelski wprowadził stan wojenny, nawet Biały Dom był zaskoczony" - odpowiada Pipes.
Richard Pipes, to sowietolog i znawca historii Rosji, emerytowany profesor Harvardu, w latach 1981-82 szef zespołu ds. Europy Wschodniej i ZSRR w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie USA.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"