Dziesięć śmiertelnych ofiar, setki ewakuowanych, dziesiątki zniszczonych domów i wiele dramatów ludzkich. To pokłosie powodzi w Czechach, o której czeskie media już teraz piszą, że jest gorsza niż powódź stulecia z 1997 r.
Ze skutkami wielkiej wody walczą tysiące strażaków, wojsko i policjanci. Najgorsza sytuacja jest na Morawach i Śląsku. W rejonie Nowego Jiczyna wiele wsi jeszcze w czwartek rano było całkowicie odciętych od świata. W związku z tym sztab antykryzysowy zdecydował o wprowadzeniu w regionie stanu alarmu powodziowego.
Zarządzono ewakuację mieszkańców z zagrożonych zalaniem terenów. A ci, których zalało, walczyli o swój dobytek a często o życie. "Lidove Noviny" w swoim wydaniu internetowym przytaczają kilka przejmujących historii powodzian.
Jechała do porodu, zatrzymała ją woda
Młoda ciężarna kobieta jechała ze swoim mężem do szpitala w Nowym Jiczinie, bo zaczęła się akcja porodowa. Drogę odcięła im jednak woda. – Dojechaliśmy aż do Kunina, dalej nas woda nie puściła. Wezwaliśmy straż pożarną i czekaliśmy – opowiada kobieta. Ani strażacy, ani ratownicy nie zdołali jednak dotrzeć przez noc do uwięzionego auta. Mężowi kobiety udało się natomiast w okolicznych domach znaleźć i pielęgniarkę i akuszerkę.
Wszyscy się już pogodzili z tym, że poród skończy się na drodze – opowiadają świeżoupieczeni rodzice. – Wtedy zobaczyliśmy światła wozu strażackiego. Na "pace" siedzieli mężczyźni, mnie posadzili przy kierowcy – dodała matka małego Szymona, który w końcu przyszedł na świat w nowojiczyńskim szpitalu i ma się bardzo dobrze.
Wyciągał dzieci przez dach
W Jeseniku nad Odrą – gdzie sytuacja jest, według czeskich mediów – najbardziej dramatyczna - 32-latek w ostatniej chwili ocalił od utonięcia trójkę swoich dzieci w wieku 11, 13 i 15 lat oraz 63-letnią matkę. Żeby dostać się do uwięzionej w zalanym domu rodziny, musiał wyrwać dziurę w dachu. To tędy ich też ewakuował. - Głowy mieli tuż nad wodą, ale kiedy pierwszego syna wyciągnąłem przez dziurę, wiedziałem, że dam radę – mówił mężczyzna już po wszystkim.
Zginęli ratując matkę
To właśnie w Jeseniku zginęli dwaj bracia - obaj mieli około 50 lat - zginęli, gdy chcieli ratować swoją tonącą matkę. Kiedy udało im się wypchnąć ją na wyższe piętro domu, woda zamknęła im drogę ucieczki.
Trzecia ofiarą w tym regionie jest 92-latka, która nie mogła poruszać się o własnych siłach.
"Nikt nas nie ostrzegł"
- Niektórzy byli świadkami dramatów swoich sąsiadów, a nie mogli im pomóc, bo byli odcięci pasem wody - mówi z kolei rzecznik śląskomorawskich ratowników Łukasz Humpl.
Romanowi Luniakowi utopiło się pięć koni. – Dwa konie udało mi się wyciągnąć z Odry – opowiada czeskiej gazecie. – Nikt nas nie ostrzegł – dodaje.
Woda przyszła nagle
- Sytuacja stała się krytyczna w środę przed północą. Woda przyszła tak szybko, że ludzie nie zdążyli nic zrobić - powiedział sołtys wioski Belotin, gdzie dziesiątki domów zostało zalanych. Z powodu uszkodzenia lokalnego gazociągu odcięto dostawy gazu do dwóch tysięcy gospodarstw. Wiele odcinków torów kolejowych zamknięto w wyniku powodzi.
Więcej deszczu
Niestety, nic nie wskazuje na poprawę pogody. Przeciwnie, czeskie służby meteorologiczne ostrzegły przed dalszym pogorszeniem sytuacji - w najbliższych dniach na wschodzie kraju przewidywane są nowe opady.
Dotknięte przez powódź stulecia
Okolice Jiczyna nawiedziła powódź stulecia w 1997 roku; zginęło wtedy 50 osób. W 2002 roku katastrofalne powodzie zniszczyły znaczną część Czech; śmierć poniosło 17 osób, a straty materialne wyniosły 80 mld koron (3 mld dolarów).
Węgry zalane
Nie tylko Czesi, ale też Węgrzy zmagają się z wielką wodą. Od środy obowiązuje tam najwyższy stopień alarmu. Na wschodzie kraju Raba i niektóre inne rzeki osiągnęły poziom wód najwyższy od 1965 roku.
Powodzie na terenie zachodnich Węgier spowodowały ulewne deszcze oraz wezbrane wody rzek płynących z Austrii. Na obszarach objętych bądź zagrożonych powodzią wstrzymano całkowicie ruch kolejowy i drogowy.
Sukcesywnie wzrasta też poziom wód Dunaju. Przez to władze Budapesztu zapowiadają, że prawdopodobnie w niedzielę zamknięty zostanie ruch bulwarów nadbrzeżnych po obu stronach rzeki.
Prognozy meteorologiczne też nie są najlepsze - w ciągu najbliższych dni zapowiadane są dalsze, intensywne opady deszczu.
Żołnierze walczą z wodą
Powodzie dotknęły też Austrię. Ulewne deszcze, które od kilku dni padają w Austrii są najgorszymi w ciągu ostatnich 50 lat. Woda spowodowała mnóstwo zniszczeń, jednak nie ma żadnych rannych.
Największe szkody są wzdłuż Dunaju w północnej i zachodniej Austrii. Do walki z usuwaniem skutków powodzi władze wysłały 10 tys. żołnierzy.
Źródło: idnes.cz, lidovky.cz, PAP