Na lotnisku w Balicach nie przybywa pasażerów. Nie ma już co marzyć o przyjęciu w tym roku 3,5 mln osób. Będzie dobrze, jeśli podkrakowski port na koniec grudnia w ogóle odnotuje wzrost ruchu pasażerskiego - ocenia "Dziennik Polski".
Taki stan władze portu tłumaczą coraz trudniejszą sytuacją na rynku lotniczym, ale statystyki dowodzą, że lotnisku w Pyrzowicach koło Katowic te warunki nie przeszkadzają w coraz skuteczniejszym doganianiu Balic. W czerwcu tego roku w Międzynarodowym Porcie Lotniczym Kraków–Balice przyjęto lub odprawiono 284 720 osób.
To o 1,29 proc. mniej niż w czerwcu ubiegłego roku. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie samoloty czarterowe, do których wsiadło o 34 proc. więcej osób niż rok temu. Gdyby nie znacznie większa liczba czarterów (w I półroczu wzrosła o 53 proc.), to w ciągu 6 miesięcy ruch pasażerski w Balicach byłby mniejszy niż rok temu.
Tymczasem w ubiegłym roku to właśnie pierwsze półrocze przyniosło najbardziej dynamiczny wzrost ruchu pasażerskiego. Jeśli powtórzy się sytuacja sprzed roku (pod koniec roku były wtedy gorsze miesiące), to Balice będą miały problemy z utrzymaniem liczby pasażerów z ubiegłego roku (3,07 mln).
Jan Pamuła, prezes MPL Kraków–Balice przyznaje, że skończyły się czasy, gdy o pasażerów nie trzeba było zabiegać. – Do tego dochodzi problem rosnących cen paliwa lotniczego i mocnej złotówki, przez co Kraków – choć nadal modny – nie jest już tak atrakcyjny dla zagranicznych gości – mówi prezes Pamuła.
Źródło: "Dziennik Polski"