Kto chce poznać prawdziwe plany Platformy Obywatelskiej, ten w żadnym razie nie powinien tracić czasu na studiowanie programu PO. Powinien za to poświęcić się pilnemu zgłębianiu tajników programu oraz praktyki rządzenia Prawa i Sprawiedliwości - radzi w "Rzeczpospolitej" Piotr Gabryel.
Zdaniem publicysty, niemal każdy kolejny miesiąc przynosi bowiem nowe deklaracje zmieniające zamierzenia Platformy, czyli dowody na to, że PO może być odnalezionym po latach bratem bliźniakiem PiS.
Ostatnią taką deklaracją zmieniającą, złożoną w środę przez Donalda Tuska, była zapowiedź, iż rząd zamierza podnieść o 1 punkt procentowy składkę zdrowotną, czyli de facto zrealizować jedną z obietnic ministra zdrowia w rządzie PiS Zbigniewa Religi. I tym samym - w istocie - zwiększyć obciążenia podatkowe obywateli, zwiastunów czego próżno szukać w przedwyborczym programie PO.
A już wcześniej politycy Platformy zadeklarowali faktyczne zrealizowanie reformy podatkowej PiS, czyli wprowadzenie dwóch stawek podatkowych w wysokości 18 i 32 proc., niejasno przy tej okazji tłumacząc, że byłby to etap na drodze do stworzenia w Polsce instytucji podatku liniowego. Jednocześnie politycy Platformy po mistrzowsku naśladują PiS w przechwytywaniu prokuratur, rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz - wiele na to wskazuje - mediów publicznych.
Co dla złaknionych reform Polaków oznacza to coraz częstsze wchodzenie przez polityków Platformy w buty PiS? Ano, niestety, niewiele dobrego - uważa Gabryel. Albowiem zamierzenia Prawa i Sprawiedliwości w odniesieniu do większości wrażliwych społecznie dziedzin naszego życia - na przykład służby zdrowia czy KRUS - sprowadzały się przeważnie do zaniechania wszelkich działań, które prowadziłyby do zreformowania tych obszarów, ale jednocześnie groziły choćby krótkotrwałą eskalacją niezadowolenia społecznego.
Źródło: Rzeczpospolita