Zwykle przed komentowaniem wydarzeń wypada zaczerpnąć oddechu, chwilę przemyśleć sprawę i wystrzegając się emocji spojrzeć z różnych punktów widzenia. Ale jeżeli wydarzenie dotyczy działania w afekcie, to i komentarz można spróbować palnąć nie czekając aż emocje opadną.
Sąd wydał drugi wyrok w procesie w sprawie linczu we Włodowie sprzed czterech lat. Pierwszy wyrok wydawał się – jakby to powiedzieć – wyważony. Króciutko przypomnijmy sprawę: mała miejscowość terroryzowana przez bezkarnego bandytę, zastraszeni mieszkańcy, kompletna olewka ze strony lokalnej policji. Pewnego dnia miarka się przebiera i kilku mężczyzn linczuje bandziora. Biją, tłuką, a gdy jeszcze dyszy – dobijają. Masakra. Pierwsza sprawa i pierwszy wyrok – dwa lata więzienia w zawieszeniu. Takie wyroki dostają zwykle sprawcy wypadków drogowych gdzie są osoby ranne. Tym razem szło o zabójstwo (chociaż sąd zmienił kwalifikację na pobicie) więc wyrok być może był zbyt niski. Była apelacja i zwrot do ponownego rozpatrzenia. Dzisiejszy wyrok przechylił się w drugą stronę – mężczyźni, którzy zlinczowali bandytę, dostali cztery lata więzienia. Bez zawiasów. Pójdą więc siedzieć. Sąd potraktował ich jak oprychów którzy skatowali Bogu ducha winnego przechodnia. Czy padli kiedyś Państwo ofiarą przestępstwa? Czy znacie to uczucie bezsilnej wściekłości, która ogarnia ofiarę? Raz to przeżyłem – kiedy byłem nastolatkiem bandzior w bramie w centrum Warszawy zabrał mi wojskową kurtkę. Niby nic – ale krew się gotowała. A gdyby taki oprych przychodził codziennie i codziennie coś zabierał a policja nie kiwnęłaby palcem? Co by Państwo zrobili? Jaki wyrok byłby tu sprawiedliwy? Czy w ogóle jest taka kara, która pogodziłaby okoliczności czynu, bezradność policji, zastraszenie mieszkańców, zemstę w afekcie z karą za odebranie komuś – nawet najgorszemu bandziorowi – życia? Można pisać w afekcie. Zapraszam.