Pełnomocnik rodziny Blidów, mecenas Leszek Piotrowski chce brać udział w pracach sejmowej komisji śledczej i zadawać pytania świadkom, jak dowiedziała się "Rzeczpospolita". Z informacji uzyskanych przez gazetę wynika, że Piotrowski napisał list do komisji badającej okoliczności śmierci byłej posłanki SLD. Chce być dopuszczony do jej prac.
Z jego wniosku wynika, że zabiega nie tylko o możliwość przysłuchiwania się pracom sejmowych śledczych, ale także zadawania pytań świadkom. "Mam nadzieję, że ją dostanę" - przyznaje adwokat. Sejmowi śledczy zaczęli się już zastanawiać, jak na jego prośbę zareagować. Z jednej strony - trudno odmówić pełnomocnikowi Blidów prawa do udziału w posiedzeniach komisji. Z drugiej zaś - prawo tego nie przewiduje. Ustawa o komisji śledczej nie dopuszcza do udziału w sejmowym śledztwie nikogo poza posłami.
- Zleciłem w tej sprawie ekspertyzy. Zobaczymy, co z nich wyniknie - informuje "Rz" szef komisji, Ryszard Kalisz z SLD. Niektórzy posłowie myślą też o tym, że Piotrowski może zostać ekspertem komisji. "Zastanawiam się, czy gdyby zrezygnował z funkcji pełnomocnika rodziny Blidów, mógłby zostać naszym ekspertem. Jego wiedza byłaby nieoceniona" - mówi Danuta Pietraszewska z PO.
Sytuację komplikuje jednak cięty język mecenasa. Wczoraj powiedział, że w sprawie Blidy "dwóch facetów powinno już siedzieć". Chodziło mu o Zbigniewa Ziobrę i byłego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego.
Źródło: "Rzeczpospolita"