Piętnaście barów mlecznych, które pozostały w stolicy przeżywa swój renesans. Bary są pachnące i czyste, a ceny są w nich bajecznie niskie - donosi "Życie Warszawy".
"W Karaluchu przy Krakowskim Przedmieściu o miejsce trudno przez cały dzień. W Familijnym na Nowym Świecie kolejka do drzwi. A w Złotej Kurce, choć szefowa narzeka, że ciężko z baru wyżyć, klient goni klienta" - czytamy w gazecie.
W większości bary są odnowione, czyste i pachnące świeżymi potrawami. Ceny za potrawy są jak w bajce - pomidorowa kosztuje 1,60 zł, naleśniki niecałe 3 zł, podobnie jak barszcz ukraiński. Za 10 zł zjemy dwudaniowy obiad z deserem.
"Najwięcej przychodzi starszych ludzi i podopiecznych pomocy społecznej z talonami na obiady. Ale prawie drugie tyle stanowią studenci. No i oczywiście wycieczki szkolne" – opowiada Krystyna Kościelniakowska, która od 30 lat pracuje w barze Familijnym.
Źródło: "Życie Warszawy"