MArszałek Sejmu Ludwik Dorn deklaruje, że chce pomóc sejmowym dziennikarzom. Reporterzy jednak te zapowiedzi odbierają z rezerwą - pisze "Dziennik" i dodaje: obawiają się, że polityk, znany z licznych spięć z mediami, chce ograniczyć swobodę ich pracy w Sejmie.
O tym, że Dorn ma pomysł uregulowania pracy dziennikarzy w Sejmie, wiadomo od chwili jego wyboru. Już w czasie pierwszej konferencji prasowej mówił o utworzeniu "korpusu dziennikarzy sejmowych", na którego czele stanąłby wybierany przez nich dziekan. Wypowiedź od razu zmroziła obsługujących Sejm dziennikarzy. - Rolą mediów jest kontrola polityków, a takie ograniczenia to uniemożliwiają - mówi Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN.
Na razie Dorn zamówił w parlamentarnym biurze prasowym opinię na temat zasad pracy dziennikarzy w Sejmie. "Dziennik" dowiedział się, że taki opis jest już gotowy i przekazany do gabinetu marszałka.
Dorn prawdopodobnie nie zdecyduje się na najbardziej radykalne pomysły, np. zamknięcie przed dziennikarzami restauracji sejmowych. Marszałek nie rozstrzygnął jeszcze kwestii ewentualnego podziału Sejmu na strefy dostępne i niedostępne dla dziennikarzy. Dzisiaj akredytowani tam pracownicy mediów nie mają dostępu tylko do sali plenarnej - informuje "Dziennik".
Plany Dorna mogą oznaczać wielką awanturę z mediami, które w tej sprawie mają poparcie opozycji. - Na żadne zmiany się nie zgodzimy - deklaruje Zbigniew Chlebowski z PO.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl