"Gazeta Krakowska" informuje, lekarze i dentyści mają ustawowo nałożony obowiązek doskonalenia zawodowego. Aktualnie koszty uczestnictwa w szkoleniach pokrywają z własnej kieszeni. Walczą o dofinansowanie z budżetu państwa, zbierają więc podpisy pod projektem obywatelskiej ustawy.
Kardiochirurg z krakowskiego Szpitala im. Jana Pawła II Krzysztof Bartuś zapewnia, że dla większości początkujących lekarzy częsty udział w szkoleniach to poważny cios dla domowego budżetu. "Dojazdy, pobyty i noclegi - wszelkie koszty pokrywamy z własnej kieszeni. Wielu z nas nie może sobie na to pozwolić" - przekonuje. "Ponadto nie mamy możliwości wzięcia dni wolnych bez konsekwencji finansowych" - podkreśla. Zdarza się, że z pomocą finansową śpieszą lekarzom firmy farmaceutyczne. "Mówi się, że to nieetyczne. Ale ja rozumiem młodych lekarzy, którzy nie mają innego wyjścia" - twierdzi prof. Jerzy Sadowski ze Szpitala im. Jana Pawła II. Zdaniem Mariusza Janikowskiego z Naczelnej Izby Lekarskiej, posiadanie aktualnej wiedzy i praktyki medycznej przez lekarzy leży w interesie wszystkich obywateli. Projekt ustawy o zasadach finansowania doskonalenia zawodowego lekarzy i dentystów, zaakceptowany przez Naczelną Radę Lekarską, gwarantuje medykom nie tylko pokrycie kosztów dojazdu do miejsca odbywania kształcenia oraz noclegu, ale również zakupu wydawnictw fachowych, bezpośrednio związanych z wykonywaniem zawodu. Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że pomysł ten to "kolejny absurd, wynikający z ułomności polskiego systemu lecznictwa". "Państwo powinno finansować jedynie usługi medyczne" - mówi. "Ale skoro przyjęło już na barki utrzymanie szpitali i lekarzy, to niech brnie w to dalej i pokrywa również koszty szkolenia lekarzy" - dodaje rozmówca dziennika. Według przewodniczącej sejmowej komisji zdrowia Ewy Kopacz (PO) przyjęcie ustawy jest konieczne, by powstrzymać lekarzy przed wyjazdem za granicę. "Jeśli chcemy mieć w kraju wykształconą kadrę lekarską, której nie zżera korupcja, powinniśmy poprzeć inicjatywę" - mówi. Mimo że akcja zbierania podpisów rozpoczęła się rok temu, do tej pory nie udało się zebrać wymaganych 100 tys. sygnatur - informuje "Gazeta Krakowska". "W Polsce działa obecnie ok. 150 tys. lekarzy. Gdyby każdy z nich złożył podpis, nie byłoby dziś problemu. Dziwi mnie ich opieszałość. Czyżby im nie zależało?" - zastanawia się Mariusz Janikowski.
Źródło: "Gazeta Krakowska"