Polacy kombinują, jak mogą, by stawić czoła rosnącym jak na drożdżach cenom benzyny. Szturmują kursy eko-drivingu, wykupują poradniki "jak jeździć oszczędnie", a nawet zaopatrują się w "magiczne" substancje, które po wlaniu do baku mają zmniejszyć spalanie paliwa - pisze "Metro".
"Dziś dałem już dwie lekcje oszczędnej jazdy. Tygodniowo mam 10-15 kursantów. Nic dziwnego, że przy benzynie kosztującej prawie 5 zł za litr, kierowcy uczą się ekonomicznej jazdy" - mówi Grzegorz Jejno, instruktor z Warszawy. Grafik ma wypełniony na najbliższe dwa tygodnie, a gdy ceny paliwa nadal będą galopowały - a na to się zanosi - pełne pracy będzie miał także wakacje.
Choć jeszcze niedawno polskie szkoły doskonalenia kierowców oferowały tylko naukę jazdy zimowej, w deszczu i uczyły, jak wyprowadzać auto z poślizgu, dziś coraz więcej rusza ze szkoleniami eko-drivingu, czyli jak jeździć, by samochód spalał mniej paliwa. "Nauka takiej jazdy nie jest trudna. Podstawowe zasady to: hamować silnikiem, jeździć na niskich obrotach, utrzymywać płynność jazdy, uruchamiać silnik bez dodawania gazu, a pierwszego biegu używać tylko do ruszania i jak najszybciej włączać kolejne, przy każdym dłuższym postoju wyłączać silnik.
Dzięki temu można zmniejszyć spalanie nawet o 20 proc." - tłumaczy Wojciech Wyszywacz z firmy Dekra, która oferuje takie szkolenia.
Źródło: Metro