Zostały niespełna dwa miesiące do uwolnienia rynku energetycznego, przypomina "Gazeta Krakowska". Od 1 lipca każdy obywatel będzie mógł kupować energię elektryczną od dowolnego producenta. Odbiorcy otrzymywać mają dwie umowy - za energię i za przesył - od dwóch odrębnych firm.
Energię już dziś może sprzedawać około 300 koncesjonowanych przedsiębiorstw. Ich listę można znaleźć na stronach Urzędu Regulacji Energetyki: www.ure.gov.pl. W internecie została także uruchomiona z inicjatywy Komisji Europejskiej specjalna witryna, promująca nowe zasady sprzedaży prądu. - W Niemczech wystarczy, że przez internet podam aktualny stan swojego licznika firmie, z którą chcę zawrzeć kontrakt, mówi Antoni Miłkiewicz, Polak mieszkający i w Krakowie, i w Dortmundzie. - Oni już załatwiają resztę. Jestem ogromnie ciekaw jak to będzie wyglądało w Polsce. Odbiorcy przemysłowi, którzy zużywają więcej energii, już od kilku lat mogą wybierać sprzedawcę, ale ruch na tym rynku nie jest wielki. - Podejrzewam, że podobnie będzie z odbiorcami indywidualnymi, mówi Ewa Groń, rzeczniczka firmy Enion działającej w południowej Polsce. - Różnice na kilowacie są groszowe. - Wszystko zależy od firm sprzedających prąd, stwierdza ekspert ds. energetyki dr Kazimierz Głowacki. - Sądzę, że po krótkim okresie badania rynku, dystrybutorzy i producenci energii podejmą walkę konkurencyjną.- Już dziś dla rodzin, które ogrzewają mieszkania elektrycznością, gra może być warta świeczki, podkreśla Głowacki.
Źródło: "Gazeta Krakowska"