Czwarty rok trwa w IPN śledztwo w sprawie fałszowania przez SB dokumentów kompromitujących Lecha Wałęsę. Prokurator nie przesłuchał ani jednego esbeka. Śledztwem nie zainteresowali się też autorzy książki o współpracy Wałęsy z SB - donosi "Gazeta Wyborcza".
Śledztwo, które wszczął gdański IPN w 2004 r., bada działalność funkcjonariuszy SB pracujących w latach 1981-84 w komórce rozpracowującej Wałęsę. Wyłącznym zadaniem zespołu - jak wynika z wewnętrznych akt bezpieki - było fabrykowanie materiałów, aby skompromitować Wałęsę jako tajnego współpracownika SB.
"Mamy kopie pewnych dokumentów, ale nie mogę ujawnić, co to za materiały" - mówi prowadzący sprawę prok. Mirosław Roda. Według "GW", najprawdopodobniej chodzi o jedno doniesienie TW "Bolka", dwa pokwitowania odbioru pieniędzy i notatkę funkcjonariusza ze spotkania z "Bolkiem". Te dokumenty prokuratura kwalifikuje jako fałszywki.
Źródło: Gazeta Wyborcza