ZUS przyznaje, że na wypłaty emerytur będzie brakowało coraz więcej pieniędzy. Największy kryzys czeka nas w latach 2025-50, zapowiada "Gazeta Wyborcza". Budżet państwa zamiast jak dzisiaj dopłacać do emerytur ok. 20 mld zł, będzie musiał znaleźć nawet blisko 100 mld zł.
Polaków będzie coraz mniej. Obecnie jest nas 38 mln. Ale już w 2030 r. w Polsce będzie żyć o 2,5 mln osób mniej, a za kolejne 20 lat będzie nas zaledwie 30 mln. - Przewidywane zmniejszenie się liczby ludności w Polsce spowodowane procesami demograficznymi może być więc większe w skutkach niż to związane z II wojną światową, mówi Marcin Sławiński, dyrektor departamentu finansów w ZUS. Na dodatek bardzo niekorzystnie zmieni się struktura wiekowa. O ile teraz na jednego emeryta przypada czterech pracujących, to w 2030 r. będzie już tylko dwóch pracujących na emeryta. Prawdziwy dramat będzie w 2050 r. - na 15 mln pracujących będzie aż 11 mln osób w wieku poprodukcyjnym. Trudno się temu dziwić skoro w zeszłym roku urodziło się zaledwie 374 tys. Polaków. To o blisko jedną trzecią mniej niż w 1990 r. i o blisko połowę mniej niż w 1983 r. - w szczytowym roku ostatniego wyżu demograficznego. Już dzisiaj fundusz emerytalny w ZUS jest deficytowy. Nie jest w stanie wypłacać świadczeń ze składek, które do niego wpływają. Co roku państwo musi więc dopłacać ponad 20 mld zł. Prawdziwy kryzys zacznie się jednak w 2025 r. - na emerytury może zabraknąć od 60 do nawet 100 mld zł, ostrzega "Gazeta Wyborcza".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"