"Rzeczpospolita" zamieszcza obszerną rozmowę z profesorem ekonomii, byłym ministrem finansów i prezesem NBP, Leszkiem Balcerowiczem.
Oto niektóre pytania i odpowiedzi:
"Rz": Czy szybkie przyjęcie euro pomogłoby w walce z inflacją?
Leszek Balcerowicz: - Uważam, że trzeba unikać dyskutowania o euro w oderwaniu od reform. Euro jest premią za reformy, które i tak trzeba robić. Nawet gdyby tej premii nie było.
Do walki z inflacją mógłby włączyć się też rząd, choćby poprzez poprawę sytuacji na rynku pracy.
- Naszą wielką słabością w porównaniu z krajami UE jest to, że pracuje tak mało ludzi zdolnych do pracy. U nas tylko 57 procent w porównaniu z 67–68 procentami w Unii. Jest tak ze względu na demoralizujący system socjalny. I tu dochodzimy do rzeczy, która dla mnie jest elementarnym sprawdzianem z reformatorskiej woli obecnej koalicji rządzącej. Mianowicie o likwidację przywilejów emerytalnych – przynajmniej w takiej wersji, jaką zaproponowano, czyli redukcja o ok. 800 tys. Jednak ja patrzę na problem rynku pracy nie z perspektywy zwalczania inflacji, lecz wzmacniania wzrostu gospodarczego.
Polska ma dwie rezerwy, których wykorzystanie może być przez wiele lat źródłem wzrostu. Chodzi o zwiększanie odsetka osób pracujących oraz zwiększanie krajowych oszczędności. Jedno i drugie wiąże się z reformami w sferze socjalnej.
Jakie reformy Polska powinna przede wszystkim przeprowadzić? Czy w tej chwili jest w ogóle na nie miejsce?
- Polska bez reform to Polska pełzająca w kierunku Zachodu. Trzeba je więc robić. Po pierwsze, są dwa pilne pakiety reform: zwiększenie liczby ludzi pracujących i uzdrowienie finansów publicznych. Więcej osób pracujących to więcej podatników i mniej osób pobierających zasiłki. Musimy też zreformować sektory, gdzie jest największy krzyk o brak pieniędzy i gdzie zapewne najgorzej się te pieniądze wydaje. Mam na myśli służbę zdrowia, a zwłaszcza szpitale. Mam nadzieję, że dojdzie do ich zreformowania tak, aby nie skupiały się na produkowaniu kolejnych długów. Druga kwestia to prywatyzacja, czego chyba nie muszę tu uzasadniać. Powinna ona objąć takie dziedziny, które się z nią u nas nie kojarzą, np. porty. Trzecia rzecz, to deregulacja, czyli usuwanie nawisu złych przepisów i pilnowanie, aby nie były one odtwarzane, co bardzo często wynika z interesów politycznych – np. słynna ustawa o ograniczeniu budowy hipermarketów. Po czwarte, bardzo ważną dziedziną, w której są potrzebne reformy, jest wymiar sprawiedliwości, ze względu na gospodarkę i pozagospodarcze aspekty. Piątą rzeczą jest wreszcie reforma szkolnictwa.
Źródło: "Rzeczpospolita"