Niczego nie chciałem zatajać, ale to powód do wstydu - podkreślił szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, pytany o swoje oświadczenia majątkowe. CBA poinformowało we wtorek o podjęciu ich analizy na prośbę samego Dworczyka.
- W związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi oświadczeń majątkowych pana ministra Michała Dworczyka, minister zwrócił się do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o ich ocenę. CBA podjęło czynności analityczno-informacyjne odnośnie oświadczeń majątkowych Dworczyka - przekazał we wtorek naczelnik wydziału komunikacji społecznej CBA, Temistokles Brodowski. Dworczyk, który w piątek był gościem radiowej Trójki tłumaczył, że w tej sprawie "trudno mówić o chęci zatajania czegokolwiek". - Zwłaszcza, że wszystkie operacje i działania (...) związane z nieruchomościami, są zawsze prowadzone poprzez przelewy bankowe, są od tego odprowadzane podatki i tak dalej - mówił.
Na uwagę prowadzącej rozmowę, że "prawo jest prawem", szef KPRM przytaknął. - Oczywiście, że tak. I to jest kompromitujące. Mogę powiedzieć tylko tyle, że się wstydzę tych uchybień - powiedział.
OKO.press o nieścisłościach w oświadczeniach Dworczyka
Portal OKO.press.pl napisał w ubiegłym tygodniu, że Dworczyk "w oświadczeniach majątkowych nie ujawnił dochodu ze sprzedaży willi pod Falenicą i udziałów, które miał w domu obok, do dziś mieszka w nim z żoną i dziećmi, choć formalnie właścicielką jest jego 80-letnia matka".
Odnosząc się do tych doniesień szef KPRM napisał na Facebooku, że w 2007 roku wraz żoną i jej dwoma braćmi oraz grupą 12 innych osób nabyli od osób fizycznych cztery działki na obrzeżach Warszawy.
Jak zaznaczył, w kolejnych latach w drodze scalania i podziału gruntów teren został przekształcony na osiem działek budowlanych, działki drogowe i części wspólne.
"Wspólnie z żoną na jednej z działek zbudowaliśmy dom. Budowę sfinansowaliśmy dzięki dwóm kredytom denominowanym we franku szwajcarskim. Niestety w niedługim czasie kurs szwajcarskiej waluty wzrósł o 100 procent, co spowodowało wzrost kosztów kredytu dla naszej rodziny. W kwietniu 2010 roku zakończyłem pracę w Kancelarii Prezydenta RP, śp. L. Kaczyńskiego. Te okoliczności sprawiły, że wraz z rodziną zostaliśmy zmuszeni do sprzedaży naszego domu. Środki ze sprzedaży domu zostały przeznaczone m.in. na spłatę jednego kredytu, części drugiego kredytu oraz na zapłatę podatku" - napisał w oświadczeniu Dworczyk.
Przedstawianie "w skrajnie niekorzystnym świetle"
Jak tłumaczył, dzięki zgodzie pozostałych właścicieli mógł on zamieszkać wraz z najbliższą rodziną "w części domu typu bliźniak", którego właścicielem jest jego matka i który jest usytuowany "na innej działce, powstałej ze scalenia ww. części wspólnych, która miała być pierwotnie przeznaczona na plac zabaw".
"W wyniku szeregu dokonywanych czynności prawnych w oświadczeniu majątkowym za rok 2012 nie uwzględniłem 2/800 udziału w działce objętej księgą wieczystą KW nr WA6M00446663/2 oraz 1/16 udziału we współwłasności nieruchomości objętej księgą wieczystą KW nr WA6M00316517/4, których właścicielem byłem do dnia 26 lutego 2013 roku" - napisał. Dworczyk wyraził wdzięczność swojej matce "i innym osobom, które w trudnym czasie pomogły jego rodzinie". "Bez komentarza pozostawiam określenie domu, który sprzedałem jako willa, której byłem właścicielem do 2012 roku, gdyż w momencie sprzedaży była to nieruchomość niewykończona, której obecny wygląd nadali nowi właściciele" - podkreślił. "Na zakończenie chciałbym podkreślić, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż kolejny opublikowany tekst ma przede wszystkim na celu przedstawienie mojej osoby w skrajnie niekorzystnym świetle" - wskazał szef kancelarii premiera.
"Mogę tylko powiedzieć: przepraszam"
W maju portal OKO.press napisał, że Dworczyk miał w co najmniej 12 oświadczeniach majątkowych zataić, że posiada udziały w spółce, która zapewnia budynki i wyposażenie szkołom pod patronatem Opus Dei.
Fałszywe deklaracje - jak twierdzi portal - Dworczyk składał jako radny, poseł i minister. Portal napisał, że po pytaniach dziennikarzy w tej sprawie, polityk miał złożyć w Sejmie korekty czterech oświadczeń.
- To jest sytuacja, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Mogę tylko powiedzieć: przepraszam. 0,18 procent udziałów spółki non profit, organizacji pożytku publicznego, które posiadam, która prowadzi de facto szkołę, do której chodzą moje dzieci, o tym mówimy - tłumaczył wtedy Dworczyk, komentując te informacje.
Autor: akw/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPRM