Aż 26 mln złotych nadpłaty za wywóz śmieci ma miasto za minione pół roku. Pieniądze zostały pobrane w ramach podatku "śmieciowego". Radni żądają, żeby nadwyżka została wypłacona mieszkańcom. Magistrat odpowiada, że pieniądze odda, ale później.
Praca firm odpowiedzialnych za wywożenie śmieci była tańsza o 26 mln złotych, niż przewidywało miasto. Wpływy z podatku śmieciowego wyniosły prawie 56 mln złotych, a koszty zamknęły się w blisko 30 mln zł. Radni podkreślają, że nadpłata (w przeliczeniu około 40 złotych na mieszkańca) powinna być zwrócona, bo miasto nie może zarabiać na tzw. podatku śmieciowym.
- Problem w tym, że pieniądze łodzian są przez magistrat wykorzystywane do innych celów, co publicznie przyznał na zeszłorocznej sesji Rady Miejskiej skarbnik miasta, Krzysztof Mączkowski - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl Joanna Kopcińska, przewodnicząca Rady Miejskiej w Łodzi.
Takie działanie jest - zdaniem radnych - bezprawne. Dlatego też przedstawiciele dwóch łódzkich klubów - SLD i Łódź 2020 - skierowali sprawę do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej w Łodzi.
Nielegalna „pożyczka”?
Miasto odpiera zarzuty radnych i podkreśla, że pieniądze zostaną zwrócone mieszkańcom - poprzez niższe opłaty w przyszłości.
- Od kilku miesięcy wiadomo, że ewentualna nadpłata za śmieci zostanie rozliczona, podobnie jak opłaty za wodę lub ogrzewanie w następnym okresie. Dzięki czemu łodzianie zapłacą mniej za wywóz śmieci, niż to będzie wynikało z wyników przetargu - tłumaczy tvn24.pl Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta miasta.
Argumenty te jednak radnych nie przekonują. Podkreślają, że poprzez zawyżone stawki, miasto zyskuje dodatkowy argument do sięgania w kieszeń łodzian.
- Środki powinny być oddane natychmiast. Miastu wygodnie jest pobierać zawyżony podatek śmieciowy i w ten sposób "pożyczać" środki, a potem oddawać w późniejszym terminie - atakuje Joanna Kopcińska i przypomina, że dyskusja dotyczy pieniędzy mieszkańców, "którymi nie wolno dysponować według widzimisię magistratu".
Co wolno, a czego nie
Według Łukasza Magina z klubu radnych Łódź 2020, miasto naruszyło przepisy ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach (tzw. ustawy śmieciowej). Jak argumentuje we wniosku skierowanym do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych ustawa jasno określa, że za pieniądze z podatku śmieciowego można m.in. odbierać i transportować śmieci, tworzyć i utrzymywać punkty selektywnej zbiórki, czy prowadzić obsługę administracyjną systemu gospodarowania odpadami.
- Ustawodawca dopuścił też na wyposażanie nieruchomości w pojemniki lub worki do zbierania odpadów. Na to rozwiązanie miasto się nie zdecydowało. Nadwyżka została najprawdopodobniej w całości przeznaczone na cele inne niż dopuszczone w ustawie - twierdzi Magin, który przekonuje, że miasto w ten sposób złamało prawo, które "precyzyjnie skatalogowało rodzaje dopuszczalnych wydatków".
W świetle obowiązującej od lipca 2013 roku "ustawy śmieciowej", za wywóz śmieci w pełni odpowiedzialne są samorządy lokalne. Wprowadzając zmiany, resort środowiska tłumaczył, że nowe prawo ma zmienić przyzwyczajenia dotyczące wyrzucania śmieci. Ustawa miała pomóc w zniknięciu odpadów z dzikich wysypisk, lasów czy przydrożnych rowów. Mniej śmieci miało też trafiać na wysypiska, a wsparty miał zostać recykling.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24