"Ma najważniejsze miejsce w kolejce do Oscara", "To może być najbardziej imponujące dzieło w karierze Bigelow", "To nie jest film dla osób o słabym sercu" - pierwsze recenzje obrazu "Wróg nr 1" są entuzjastyczne. Opowieść o akcji amerykańskich żołnierzy wymierzonej w Osamę bin Ladena została pokazana krytykom filmowym w USA. A ci nie kryją, że to thriller "mocny, odważny, wstrząsający" i nie widzą nic złego nawet w tym, że zawiera skrajnie drastyczne sceny tortur.
Po miesiącach oczekiwania i kontrowersji nowy film Kathryn Bigelow - "Wróg nr 1" ("Zero Dark Thirty") - został pokazany po raz pierwszy. Zobaczyli go krytycy filmowi i wybrani blogerzy w Nowym Jorku i Los Angeles. Wszyscy są zgodni: to najważniejszy kandydat do Oscara.
Bigelow, pierwsza w historii reżyserka nagrodzona Oscarem (za "The Hurt Locker. W pułapce wojny"), ponownie sięgnęła po temat wojenny. Tym razem opowiada historię 10-letniej misji znalezienia Osamy bin Ladena - wchodząc w mroczny świat agentów wywiadu i jednostki amerykańskiej marynarki wojennej, próbuje odkryć kulisy największej obławy w historii.
Reżyserka i współautor scenariusza, Mark Boal, oparli swój film na faktach, a bohaterami uczynili członków specjalnego oddziału Navy SEAL Team 6, a nie prezydentów USA (George'a W. Busha i Baracka Obamę), którzy w ogóle nie pojawiają się na ekranie. Autorzy nie uciekają od prawdy - przedstawiają nawet najmocniejsze techniki przesłuchań więźniów, łącznie z podtapianiem i przemocą seksualną.
"To nie jest film dla osób o słabym sercu lub dla tych, którzy spodziewają się typowych produktów Hollywood" - napisał krytyk "New York Times".
"Time" dodał: "Choć sceny tortur stały się powszechne w opowieściach szpiegowskich, jak "Casino Royale" i serial "24", tutaj są o wiele gorsze. Nie tylko z powodu ponownego otwarcia wciąż bolesnych ran zadanych naszemu narodowi, ale dlatego, że film jest w całości oparty na opowieściach z pierwszej ręki, osób, które były bezpośrednio zaangażowane w akcję".
"Ten film to nie propaganda"
Boal, który zanim został scenarzystą, był dziennikarzem, broni tego realizmu. Wiele lat spędził na rozmowach z pracownikami CIA i Pentagonu. - Tortury to część historii, a my chcieliśmy pokazać prawdziwą historię. Dlatego staraliśmy się być wierni temu, co usłyszeliśmy - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Entertainment Weekly".
Reżyserka zapewnia, że fakty były skrupulatnie zbadane, choć w niektórych przypadkach nazwiska i dane osobowe zostały zmienione, by chronić źródła informacji. Przepytano agentów terenowych, oficerów, szpiegów, analityków i strzelców, których dane nadal są tajne.
Jednak twórcy nie chcieli zdradzić, czy rozmawiali z Barackiem Obamą i czy film powstał, dzięki poufnym informacjom od niego. Są bardzo ostrożni, bo musieli już walczyć z krytyką, że administracja prezydenta maczała palce w ich produkcji, a potem z gniewem republikanów, którzy oskarżyli ich o poparcie Obamy przed wyborami.
Twórcy nie chcą, by "Wróg nr 1" był odbierany politycznie. - Nie ma żadnego programu politycznego w tym filmie. To wspaniała historia o trumfie woli i poświęcenia w służbie dla kraju. A nie polityczna propaganda - tak Bigelow ucina spekulacje.
Najważniejsze miejsce w kolejce do Oscara?
Pierwsi krytycy, którzy zobaczyli 160-minutowy obraz, nie kryją entuzjazmu. Piszą, że to thriller "mocny, odważny, wstrząsający i bezkompromisowy", a akcja jest "napięta, metodycznie poprowadzona z największą precyzją, co jest imponujące tym bardziej, że wiemy dokładnie, jak to wszystko się skończy".
"W tym sezonie jest wiele wielkich filmów. Ale to «Wróg nr 1» ma najważniejsze miejsce w kolejce do Oscara, ponieważ jest jednym z najbardziej pamiętnych filmów od lat" - napisała Sasha Stone z "Awards Daily". Chwaliła też Jessicę Chastain, która gra główną rolę - agentki CIA, której obsesją stało się znalezienie i zabicie bin Ladena, po atakach terrorystycznych w 2001 roku.
Stone, a także cała reszta recenzentów, chwali pomysł, że to kobieta jest główną bohaterką w świecie zdominowanym przez mężczyzn i że Chastain zaskoczyła wszystkich: bo zagrała nie tylko wiarygodnie, ale stworzyła wybitną kreację. Krytycy są przekonani, że 25-letnia aktorka Oscara ma niemal w kieszeni.
Magazyn "Hollywood Reporter" statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej prorokuje również reżyserce. "To może być najbardziej imponujący film w karierze Bigelow, a także najbardziej osobisty. Ten film ma moc" - podsumował Todd McCarthy.
"Dzięki zdjęciom robionym kamerą z ręki, naturalistycznemu oświetleniu i dialogom ginącym w hałasie odgłosów z zewnątrz (szczególnie w pobliżu śmigłowców) film wpisuje się w najnowszą modę kinowego realizmu. Odrzuca jednak stereotypy i jest bardziej ambitnym filmem od "The Hurt Locker. W pułapce wojny" - ocenił Peter Debruge z magazynu "Variety".
Tom O'Neill z "Gold Derby" poszedł dalej: "«Wróg nr 1» może wygrać Oscara w kategorii Najlepszy Film, Najlepszy Reżyser, Najlepszy Scenariusz Oryginalny, Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa i Najlepszy Montaż".
Pierwsi widzowie przekonają się, czy recenzenci mają rację, już 19 grudnia, gdy obraz zadebiutuje w amerykańskich kinach. Polacy będą mogli go oglądać dopiero od 8 lutego 2013 roku.
Autor: Agnieszka Kowalska / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Columbia Pictures