- Pokolenia przychodzą i odchodzą, ale lederhosen będą zawsze - tak Karl Lagerfeld żartował z pokazu Chanel, który odbył się w austriackim Salzburgu. Z tej okazji projektant zaprezentował na wybiegu góralskie alpejskie spodnie, zwane lederhosen, ale kolekcja nie miała nic z tyrolskiego kiczu. Miejsce pokazu też nie było przypadkowe: tu Coco Chanel miała gorący romans z baronem Hubertem von Pantzem.
Fani bielizny mieli swoje widowisko w Londynie - pokaz Victoria's Secret. Fani mody pojechali jednak do austriackiego Salzburga, gdzie paryski dom mody Chanel zaprosił na swój najnowszy pokaz - Métiers d’Art 2014-15 Paris-Salzburg. Obie imprezy odbywały się tego samego dnia i konkurowały ze sobą nie tylko o uwagę mediów, ale i gwiazd.
Show Chanel wybrała m.in. jedyna Polka, którą zaproszono do Salzburga - 20-letnia modelka z Warszawy Ola Rudnicka. A także supermodelka Cara Delevingne, która odmówiła Victoria's Secret. W nagrodę Karl Lagerfeld zrobił z niej gwiazdę imprezy Chanel.
22-letnia Brytyjka zdążyła jeszcze polecieć do Londynu prywatnym odrzutowcem głównego projektanta marki, by odebrać nagrodę dla najlepszej modelki roku podczas British Fashion Awards 2014.
A kilka godzin później zamykała pokaz w Salzburgu. Wcieliła się w austriacką cesarzową Sissi, którą w filmie w latach 50. rozsławiła Romy Schneider (kwintesencja austriackiej elegancji), zanim została wielką gwiazdą, a potem wierną klientką Coco Chanel.
"Bez ryzyka nie ma zabawy!"
I właśnie z powodu założycielki paryskiego domu mody ekipa Chanel zjechała do Salzburga. To tu Coco na początku lat 30. miała gorący romans z baronem Hubertem von Pantzem, bon vivantem i mężem założycielki Avon, Terry McConnell.
Baron należał do śmietanki towarzyskiej ówczesnej Europy. Był przyjacielem gwiazd i milionerów, których chętnie zapraszał do swojego zamku Schloss Mittersill. Gościł tam m.in. Ritę Hayworth, Ginę Lollobrigidę, Clarka Gable, Aristotelisa Onassisa i Henry'ego Forda. Gdy Coco Chanel go rzuciła, wyemigrował w 1938 roku do USA.
- Ten pokaz ładnie podsumowuje tytuł wspomnień, które opublikował von Pantz: "Bez ryzyka nie ma zabawy!" - zapewnił Lagerfeld, który zaryzykował i projektując kolekcję Chanel inspirował się folklorem Tyrolu, bo - jak zdradził - kocha ten region.
Projekty miały więc nie tylko historyczne konotacje (cesarzowa Sissi), ale i odniesienia do tradycji ludowego stylu: m.in. bryczesy, hafty, kwiatowe aplikacje, plisy, kapelusze z piórami, nauszniki "hairphones" wyglądające jak zwinięte warkocze Heidi, kaszmirowe sukienki i zamszowe spodnie z szelkami, tzw. lederhosen.
- Jako dziecko nie nosiłem nic więcej niż te spodnie. Cóż, pokolenia przychodzą i odchodzą, ale lederhosen będą zawsze - żartował projektant.
"To ma więcej fantazji"
Pokaz Métiers d’Art odbył się w rokokowych wnętrzach XVIII-wiecznego pałacu Schloss Leopoldskron, w którym obecnie jest hotel. Ponad 200 najlepszych klientów Chanel oraz gwiazd (m.in. Lily Allen, Geraldine Chaplin, Astrid Bergès-Frisbey, Amira Casar) siedziało przy stolikach suto zastawionych jedzeniem, przyglądając się ponad 80 kreacjom, których ceny sięgały nawet 25 tys. dolarów.
Wszyscy dyplomatycznie stwierdzili, że kolekcja nie miała nic z tyrolskiego kiczu.
- Nie chciałem robić niczego co udawałoby zgrzebną ludowość. To ma więcej fantazji. U Chanel wszystko musi być nowoczesne - skwitował autor kolekcji.
Autor: am\mtom\kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Chanel