Ubrania, które Iwona Cygan najprawdopodobniej miała na sobie w chwili śmierci, zniknęły. W 1999 umundurowany policjant odebrał je od matki dziewczyny – i od tego czasu ślad po dowodach zaginął. Jak przyznaje prokuratura, dziś odzież mogłaby zostać zbadana metodami niedostępnymi kilkanaście lat temu.
Iwona zginęła w sierpniu 1998 roku. Od początku śledztwo w sprawie morderstwa budziło wiele zastrzeżeń jej rodziny. Cześć policjantów nie dopełniała swoich obowiązków. - Zaufaliśmy im. Natomiast oni manipulowali nami. Dziś mam wrażenie, ze urządzili sobie spektakl z nami w roli głównej – mówi "Uwadze" TVN o prowadzących sprawę policjantach Aneta Cygan, siostra zmarłej Iwony.
Dotychczas zarzuty nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, niedopełnienia obowiązków oraz poplecznictwa usłyszało sześciu funkcjonariuszy policji. Jeden z nich dobrowolnie poddał się karze i został skazany.
Gdzie są dowody?
Zaginięcie części dowodów też nie było przypadkowe. – Po jakimś czasie ubrania Iwony Cygan zostały zwrócone jej matce. Jednak w 1999 roku do drzwi kobiety zapukał umundurowany policjant, który zażądał zwrotu tych części garderoby. Nie zostawił żadnego pokwitowania – relacjonuje Piotr Krupiński, naczelnik Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Jak się okazuje, dowody nie zostały wtedy zdane do magazynu dowodowego, nie trafiły do żadnej ewidencji. Zniknęły. Kim był policjant, który zabrał je z domu Iwony Cygan? Tego też nie wiadomo.
- Przyszła policja i po prostu je zabrała. I zniknęły. Nie wiadomo, gdzie są, kto po nie przyszedł, co się z nimi stało - wspomina Aneta Cygan.
W związku z zaginięciem dowodów zarzuty usłyszeli Bogusław P. i Andrzej K. Mężczyźni trafili do tymczasowego aresztu. - Są to funkcjonariusze, którzy między innymi prowadzili to śledztwo - informuje Krupiński.
To jednak nie wszystko. Już sam fakt oddania ubrań matce zmarłej 17-latki budzi obecnie wątpliwości śledczych. Źródła zbliżone do sprawy przyznają, że całe działanie najprawdopodobniej było zaplanowane.
Nowe metody
Chociaż po oddaniu przez policję ubrania zostały przez matkę Iwony Cygan wyprane, to wciąż przedstawiałyby ogromną wartość jako dowód.
– Dziś dysponujemy technikami, które nie były dostępne kilkanaście lat temu. Przebadanie tych rzeczy mogłoby dostarczyć nam odpowiedzi na pytania, które do dziś sobie zadajemy – przyznaje Krupiński.
Miała "sobie dorobić"
Do zabójstwa 17-letniej Iwony Cygan ze Szczucina doszło w nocy z 13 na 14 sierpnia 1998 r.
Tragicznego wieczoru Iwona umówiła się ze swoją koleżanką, Renatą G.
- Dobrze pamiętam, że Iwona mówiła, że jej nie ufa – wspomina Aneta Cygan, siostra Iwony. G. namawiała znajomą na wyjazd z Pawłem K. w celu "dorobienia sobie pieniędzy". Dlatego w sprawie pojawił się również wątek handlu ludźmi.
- Mordercy parali się pewnym procederem. Być może było to związane z wywozem dziewczyn za granicę – zauważa senator Lidia Staroń, pomagająca rodzinie Iwony Cygan.
Po nitce do K.
- Bili ją, połamali jej buzię, założyli pętlę z drutu na szyję – opisuje okoliczności śmierci swojej córki Mieczysław Cygan. Dziewczyna była długo torturowana przez swoich oprawców.
Dopiero niedawno okazało się, że Iwona została zamordowana w miejscu publicznym, najprawdopodobniej w miejscowym barze. Policja dysponuje zeznaniami kilkunastu świadków, którzy widzieli całe zdarzenie. – Tyle osób mogło pomóc Iwonie, ale nikt tego nie zrobił – mówi Aneta Cygan.
Ciało znalazł następnego dnia przy wale Wisły w Łęce Szczucińskiej przypadkowy przechodzień.
Oprawcy wywieźli ciało dziewczyny nad rzekę i upozorowali gwałt. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna została uduszona. Na miejscu policjanci zabezpieczyli drut, którym uduszono Iwonę; sznur, którym miała związane ręce; kanister i nitkę w nietypowym, biskupim kolorze. To właśnie tej barwy garnitur miał mieć jeden z mieszkańców Szczucina – Paweł K. Policjant, który znał K. w młodości, opisywał go jako tego, który "lubił sobie wypić i porządzić".
Mimo zabezpieczonych dowodów nie udało się wówczas ustalić sprawcy, a śledztwo po pewnym czasie zostało umorzone.
Obecnie śledztwo kontynuuje krakowski wydział Prokuratury Krajowej wraz z policjantami ze specjalnej grupy, zajmującej się niewyjaśnionymi zbrodniami sprzed lat - Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Pod koniec grudnia ubiegłego roku, po przełamaniu przez śledczych "zmowy milczenia", w sprawie o zabójstwo sprzed blisko 19 lat ustalono dziewięć podejrzanych osób.
Miał zadawać liczne ciosy
Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem prokurator postanowił przedstawić Pawłowi K. pseud. Młody Klapa, urodzonemu w 1971 roku w Szczucinie i mieszkającemu w Wiedniu. Prokuratura wydała za nim list gończy, a Sąd Okręgowy w Tarnowie wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Na tej podstawie Paweł K. został zatrzymany 9 stycznia w stolicy Austrii przez tamtejsze organy ścigania.
11 maja K. został przetransportowany do Polski. Najpierw do aresztu w Krakowie, a następnie (ponieważ został uznany za więźnia szczególnie niebezpiecznego) do Rzeszowa. Mężczyzna ma zostać przesłuchany w najbliższą środę.
Według zarzutu zawartego w liście gończym, podejrzany 13 i 14 sierpnia 1998 r., w Szczucinie i Łęce Szczucińskiej, korzystając z pomocy dwóch osób, między innymi swojego ojca (który usłyszał zarzuty pomocnictwa i trafił do aresztu na trzy miesiące), dopuścił się zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. W Szczucinie K. miał zadawać swojej ofierze liczne ciosy twardym narzędziem, a następnie wywieźć ją w okolice wałów przeciwpowodziowych w Łęce Szczucińskiej i brutalnie krępując doprowadzić do śmierci.
Opowiadał, że zna sprawcę. Nie żyje
Jak informowała wcześniej prokuratura, dane zgromadzone w wyniku eksperymentu procesowego w Łęce Szczucińskiej w październiku zeszłego roku, przesłuchania świadków, uprzednio uzyskana opinia Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie i zgromadzone dowody dały podstawę do zmiany kwalifikacji prawnej czynu na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Do tej pory policja i prokuratura, analizując zgromadzony materiał dowodowy, ustaliły też, że z zabójstwem Iwony C. bezpośredni związek ma zaginięcie i śmierć innego mieszkańca tej miejscowości. Mężczyzna ten w styczniu 1999 r., bezpośrednio po emisji programu kryminalnego, w którym omawiane było zabójstwo nastolatki i zapowiadana nagroda dla informatora, miał opowiadać, że zna sprawcę. Następnego dnia zniknął. Jego zwłoki znaleziono po kilku miesiącach w Wiśle, kilkanaście kilometrów poniżej Łęki Szczucińskiej. Śledztwo w tej sprawie trwa.
Autor: wini//ec / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24